1. Rozmowa w Przestrzeni
dialog erotyczno-filozoficzny
między umysłem a duszą
J: Powiedz mi, czego pragniesz?
R: Czego pragnę? Nie jestem pewien. Ale mam taką fantazję...
J: Tak? I co w niej widzisz?
R: Ciebie. Wyłaniasz się z barwnej mgły. Jesteś drapieżna i tajemnicza. Ubrana dla kontrastu w lekkie i zwiewne pastele. Wśród czerwonego pluszu i granatowego szkła... Wychodzisz z furtki w murze.
J: Mów dalej, mów, podoba mi się, jak do mnie mówisz. I co robię?
R: To jest jakiś park po zmroku, gdzieś we Włoszech. Przechodzisz zamyślona, dopóki nie chwycę cię za ramię. Masz na sobie czarną sukienkę z dużym dekoltem i rozcięciem, a na nogach czarne szpilki i pończochy. Siadam na ławce, a ty stajesz przede mną. Włosy opadają ci na twarz. Stoisz nieruchomo, na jednej nodze i powoli unosisz swoją sukienkę. Pod spodem nie masz bielizny. Dotykasz się. Tam gdzie kończą się pończochy, pośród czarnych pasów pończoch widzę ciemną smugę twoich włosów łonowych. Doprowadzamy się do maksymalnego podniecenia, w milczeniu. W końcu siadasz na mnie...
J: No tak, a po wszystkim znikam w ciemności, hi hi... Lubię te poranki z tobą, kiedy budzimy się rozmarzeni i splątani...
R: Kiedyś porwę cię tam, gdzie będą tylko takie poranki, będziemy mieli pałac, w którym wielkie kolumnady będą prowadzić od sypialni do sypialni, każda w innym stylu. Spróbujesz ukryć się wśród kolumn, w granatowej sukni, w czarnej bieliźnie, ale i tak dopadnę cię i położę na marmurowej posadzce i będę cię tak długo pieścił, aż zaczniesz mnie błagać, żebym cię zerżnął. A potem zaciągnę cię do rozległego parku, gdzie będziemy kochać się wśród drzew, na trawie, pośród dzikich zwierząt, wśród czarnych służących, którzy będą nas podglądać z lękliwym pożądaniem..
J: Czy to cię podnieca?
R: Podnieca mnie ruch i dystans. Twoje pytania i moje odpowiedzi. Czemu zadajesz tyle pytań?
J: Bo chcę cię poznać. Żeby cię rozbudzić.
R: A co ciebie najbardziej podnieca?
J: Twoje pożądanie. Twoje pragnienia.
R: Czuję, jakbyśmy we dwoje stali nadzy z rozpiętymi skrzydłami na krawędzi dachu i dawali sobie ostatni pocałunek przed skokiem w rozsłonecznioną przestrzeń...
J: Unia ciał, emocji i intelektów, tak ja to widzę....
R: Tak jakbyśmy przyciągali się na wskroś rzeczywistości. Wiem, że łączy nas coś wyjątkowego w wielu obszarach i co więcej, nie możemy się temu oprzeć... Oboje wypadliśmy ze swoich trajektorii i przyciągamy się nawzajem. Jak przypadkowe spotkanie w nocnym pociągu...
J: Pociągająco brzmi ten pociąg... Czyżby to twoja kolejna fantazja?
R: Mm, tak.. Nie powiem, kołysanie pociągu jest bardzo erotyczne, do tego to zawieszenie w podróży, pociągi, samoloty, autobusy, dworce mają w sobie coś z takiego erotycznego, intymność i obcość jednocześnie. Zasłonięte przedziały, do których każdy może wejść, przyciemnione światło, senni ludzie, kołyszące się ciała.. Wciąż jesteśmy w podróży do siebie, a po drodze wciąż nas coś kusi i uwodzi, jakaś obcość, przemijalność, czyjeś spojrzenie, czyjś gest, łydka dziewczyny, jej rozchylone usta... Dążę do ciebie, a kątem oka widzę te wszystkie kuszące osoby i krajobrazy, które porzucam dla ciebie...
J: Jeszcze chwila i eksploduję! Dlaczego ciebie tu nie ma? Może to ty jesteś moją fantazją?
R: Tylko nasze złudzenia są prawdziwe. Mocne, akrylowe barwy fantazji przebijają spod pastelowych, pół-przezroczystych warstw rzeczywistości.
J: Poeta… Bądźmy rozsądni. Nie zachowujmy się jak dzieci.
R: Wiesz, im dłużej żyję, tym bardziej przekonuję się, że zdrowy rozsądek i logika nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, to sztuczne twory wymyślone, aby wywierać werbalną presję na innych. Zresztą, co to jest zdrowy rozsądek? Uprzedzenia i przesądy, sprzedawane jako niekwestionowane prawdy, założycielskie dogmaty każdej społeczności.
J: Jesteś przekonujący. Ale ja jestem konsekwentna. Mam swój cel w życiu. Jestem wolna.
R: Twoja wolność to gabinet luster, lustrzana wieża, wewnątrz której jesteś zamknięta. Słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć.
J: Nie przekonujesz mnie. To ty siedzisz w lustrzanym pokoju, upajasz się swoimi słowami i fantazjami. A ja spełniam swoją wolę. Chcę poznać świat i innych ludzi.
R: Kocham cię. Chcę być z tobą.
J: Chcesz mnie usidlić i zamknąć w klatce.
R: Otworzyłem się przed tobą. Oddałem ci się cały.
J: I chcesz mnie mieć tylko dla siebie. Nie potrafię tak żyć. Odchodzę. Daleko. Być może wrócę, jeśli tylko będziesz mnie wciąż pragnął.
R: Idź. Potrzebujesz tego. Oddaję cię światu. Ja zostanę tutaj, w ciemności, twarzą do ściany. Ale będę tu na ciebie czekać... Nieważne, gdzie wyruszysz i z kim będziesz, będę z tobą, będę w tobie, będziemy razem... Jesteś tam wciąż?
J: Tak. Jestem na gwarnym placu pełnym ludzi, mrowiących się w świetle halogenów. Na nocnym bazarze w sercu miasta próbuję daktyle i figi… Jedziemy dalej...
R: Wyszedłem na otwartą przestrzeń. Ale wpatrzony jestem we własne wnętrze. A tam, w najgłębszym miejscu, jak w soczewce, widzę ciebie podróżującą przez świat... Moja wyobraźnia napędza twoją podróż. Gdzie teraz jesteś?
J: Dotarłam na pustynię. Pustynia jest nieziemska… Wydmy są wspaniałe. Oaza jest cudowna... Tyle tu słońca!
R: Zszedłem do podziemia. W tym ciemnym pomieszczeniu, moja głowa staje się jak luneta, camera obscura mojej czaszki. Mam cię w źrenicy, pomniejszoną i odwróconą. Jedziesz dżipem do wioski nomadów. W błękitnej chuście idziesz między wydmami. Oddaję cię światu. Kim będziesz, kiedy wrócisz?
J: Zobaczysz. Wracam. Będziemy rozmawiać bez końca. Wciąż daleko od siebie, ale wciąż w zasięgu wzroku i głosu. Będziemy uciekać od siebie i wracać. Wciąż myśleć o spotkaniu, wciąż myśleć o ucieczce i o powrotach. Tańczyć wokół siebie. Wracam.
R: Złamałaś mnie. Jestem cały dla ciebie.
J: Pragnę cię. Chodź tu. Dotknij mnie. Wejdź we mnie.
* * *