czwartek, 10 października 2019

Tranzyt kontrastów





Tranzyt kontrastów

Z mgły do światła z papierowym kubkiem na okruchy zaufania
Na słonecznym placu zapomnianego miasta nieustalony przybysz
Mgnienie niestabilności statystycznego błędu

W labiryntach liter marmurowe cienie zawiłości kamiennych snów
Odgrywają dramaty intymnej historii w otępiałych zaułkach
Słoneczny promień pełznie po wyblakłych obliczach ścian
Miasto zwinięte jak muszla migdałowy miraż

Ze światła w mgłę wymyślić siebie od nowa
Będąc bezkresną przestrzenią i ptakiem w locie
Będąc bezkształtnym morzem i kamieniem na dnie

Z powrotem przez znerwicowane tunele anorektycznego lotniska
Pośród wędrownych iluzji wytrąconych ze swoich trajektorii
Osiadając na betonowej powierzchni z pamięcią w chmurze
Spójrz jakie niebo jest głębokie dziś

* * *