wtorek, 15 stycznia 2013
Notatki malarskie
W wyniku niespodziewanych życiowych doświadczeń, musiałem na pewien czas porzucić sztuki dźwiękowe. Jednak tchnienie ducha wymaga wciąż manifestacji w dolinie materii. Dlatego w połowie życia wróciłem do swojej młodzieńczej fascynacji: rysowania kredkami z suchego pastelu. Suchy pastel, technika prosta ale wymagająca, bardzo ulotna, jest dla mnie uosobieniem rysunku i malarstwa - pigment, niemal czysty kolor, który trzymasz w palcach, rozciera się na każdej powierzchni, jakbyś rysował za pomocą prostych gestów i barw.
Wywoływanie obrazów z nicości na czystej płaszczyźnie daje satysfakcję nieporównywalną z żadną inną. Według mnie (i nie tylko) przewyższa uniesienia w podróży, spokój podczas wypoczynku, czy przyjemność seksualną. Twoja indywidualna dusza unosi się ponad świat i rozpuszcza w większej całości... Twoje zmysły wyczulają do dotąd niespotykanej wrażliwości... Pewną namiastkę tego stanu dają substancje psychoaktywne - ale pozostaje to tylko namiastką, z przykrymi czasem konsekwencjami. Również satysfakcja seksualna jest tylko cieniem satysfakcji twórczej. Kompulsywna konsumpcja współczesnych społeczeństw jest tak naprawdę żałosną, niezaspokojoną tęsknotą za tą pierwotną kreatywnością.
Jako że jestem naturą refleksyjną i filozofującą, każde działanie wywołuje u mnie fale skojarzeń, rezonansów idei, myśli i wrażeń. Nic dziwnego, że podczas rysowania przychodzą mi do głowy najdziwniejsze czasem spostrzeżenia. Niektóre są na tyle uniwersalne (i jakby oczywiste - jak każde objawienie), że wreszcie postanowiłem je zapisać.
Faktury i formy rozpływają się we własnej głębi. Tylko różnice pomiędzy skrajnościami mają znaczenie, różnice, których nie da się zasymilować. Kontrasty między przedmiotami i kolorami.
Nie potrzeba wielu szczegółów, wirujących w tańcu różnorodności - ale zgrabnej harmonii wybranych elementów... Oszczędność jest bardziej wyrazista. I trudniejsza do opanowania.
Elementy fantastyczne. Niepokojące dominanty...
Liczy się gest. Oddanie kształtu przez ruch. Formy przez formę. Rezonansy. "Taniec bez tancerzy".
Niezliczone są odcienie szarości. Wzdłuż, wszerz, wgłąb fali światła. Kryją się w nich aspekty wszystkich barw.
Każdy następny element trudniej dodać do obecnej kompozycji. Każdy następny krok jest trudniejszy. Zapomnieć i pamiętać jednocześnie, z gracją i lekkością.
Krawędzie są liniami styczności nieskończonych przestrzeni. Raz ciemne, raz rozświetlone, wzdłuż zasady różnicy. Rozświetlone krawędzie przedmiotów. Otwierają się na przestrzeń. Unoszą przedmioty w sferę ducha. Lekkość rozświetlonych krawędzi.
* * *
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Twój blog jest super ;)
Ostatnio czytałęm coś zupełnie innego.
Warto jest surfować po internecie i znajdować dobre blopgi, jak twój
Warto zawiesić oko na Twoim blogu :)
Innowacyjne poglądy.
Znakomity blog :)
Dziękuję Wam bardzo za uwagi. Niech żyją różnice! :)
Prześlij komentarz