Otwarcie
Skąd wiesz, czy nie jest każdy
ptak, który swą drogę tnie powietrzną,
światem rozkoszy nieobjętym, co
grzęźnie w zmysłach twoich pięciu?
William Blake Zaślubiny
Nieba i Piekła
Podniosłem
rękę
na głęboką źrenicę,
ciemny krzyk
dochodzący spod mostów,
Poniatowskiego i Łazienkowskiego, tych w Pradze i w Arnhem, i tego w Avinionie,
na bełkotliwą źrenicę,
zamuloną, ale wiecznie otwartą
gębę z migotliwym
językiem jak rozpuszczony w powietrzu ślimak
(Psy szczekają jak
oszalałe na gwiazdy, na góry, na ciszę
i rak po dnie obiega
całą ziemię).
Podniosłem rękę i
wrzuciłem w smolisty nurt
swoją różdżkę, patyk na
drugi filar
nieistniejącego,
niemożliwego mostu
(pierwszy grzęźnie
wśród zielonych łąk,
kołysze w swoim
kamiennym brzuchu
uśpione słońce). Jego
źrenica!
która nie patrzy,
która nie pokazuje w
uśmiechu spod mięsistych warg
równych, złotych zębów,
potężnych jak kamienie w murach Baalbek,
która nagina do swojej
melodii pnącza winogron i wstrząsa lotem pszczół,
która wskrzesza cień
gałęzi drzewa owocowego,
do której pną się
mosty, Poniatowski i Łazienkowski, te w Pradze i w Arnhem, i ten w Avinionie,
szczególnie ten
nieskończony most w Avinionie i jego odbicie w wodzie, dwoje bliźniąt
obejmujących się pod
koroną oślepiającego Drzewa,
splecionych w jeden
pień
pod koroną płonącą
Drzewa,
komunia bez konsumpcji
radość bez upływu
za murami ogrodu
I opuszczamy, żegnamy,
zapominamy szeroki
świat pełny świat
Zawieszony świat, gdzie centrum rozsypało się
jak twarz powstała na
moment z roju much, pszczół i żuków,
plany zmyliły drogi, a
drogi zawracają i gubią się
na peryferiach, które
zdają się nie mieć końca
(kamienie graniczne
zarastają mchem i zmierzchem,
przybrzeżne boje
zagarniane przez odpływ-przypływ).
I przywołujemy, witamy,
pozdrawiamy szeroki
świat nieskończony
świat Pływający świat, gdzie, jak się okaże,
istnieją tylko otwarte
przejścia,
znaki wskazują tylko
nowe kierunki,
a ołtarze wznoszą się w
sypialniach
(i, co jest oczywiste,
każdy oddycha jednym ciągle innym wiatrem
stąpa po jednej i tej
samej ziemi
przekracza jedną ciągle
inną wodę
podąża za jednym i tym
samym ogniem
karmi się jednym i tym
samym ciągle innym duchem).
Przekraczamy,
przepuszczając nas
Otwiera się gigantyczna
ręka
Chmur, kłęby to palce,
wnętrze pełne bruzd,
Związane, spięte, choć
każda część oddala się od innej.
Przechodzimy prze Bramę
Rozkwitających Kwiatów -
– cudownie bosko
bezwstydne
płatki i pręciki,
słupki i kielichy,
gdzie pyszni się kolor,
dziecko światła;
Gdzie wślizgujemy się
my, dzieci światła, w
Róż Tulipanów Lotosów –
– cudownie bosko
bezwstydne –
płatki i pręciki,
słupki i kielichy,
gdzie kryje się cień,
starszy brat światła.
Roześmiana, w
Aksamitnym Pokoju,
Jedynej Przestrzeni,
Mówi Księżna: Znajdziesz tu też miejsca
pełne ciemności, kręte nory, jaskinie i tunele,
miejsca wiecznego zmroku, często zapomniane.
Bo noc to nie pora, nie czas,
ale inna przestrzeń, świat zakamarków, kręte nory,
jaskinie i tunele.
Szukasz ciekawostek i atrakcji?
Błyszczących powłok i migających napisów?
Znajdziesz zagadki, często zapomniane.
Mój miły podróżniku, tylko zamknij oczy,
a moje nurty porwą cię przez kręte nory, jaskinie i
tunele,
opuścisz papierowe bóstwa
i zwiedzisz konstelacje przyjemności, często
zapomniane.
Tak mówi Księżna do
każdego z nas.
I przepuszcza nas.
* * *
[między 1995-1998]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz