Margaret Atwood: Mitologie intymne
Te króciutkie “obrazki poetyckie” niosą treści bardziej intensywne, niż długie powieści. To prawdziwe małe, alternatywne mitologie intymne.
Nieokiełznane, żywiołowe strumienie narracji zlewają się w nurty rdzennych, archetypowych opowieści. Źródłem jest obraz, czasem bardziej zmysłowy, niż fizjologicznie dosadne wizje różnych twórców transgresji – ta proza poetycka jest o wiele bardziej seksualna, niż np. „Wilgotne miejsca”, czy „Żądza” (o reszcie nawet nie wspomnę). Te drobne, intensywne obrazy, jak erotyczne fantazje, które czasem snujemy w świetle dnia, nakładają się na rzeczywistość, na naszą świadomość, jak woalki czy koronki – subtelnie, a przez to jeszcze silniej. Bo w sugestywności kryje się siła narracji.
Tak więc te sugestywne obrazy poetyckie nagle porządkują się, z magicznym rygorem, w alternatywne mitologie, opowieści założycielskie dla społeczności outsiderów. Świat widziany z punktu widzenia nietoperza (dla którego ciemność to życie, a światło to śmierć), plemnika, dziecka, albo owada. Najbardziej jednak liczy się zamiana symbolicznej wartości słów (i obrazów), a więc swego rodzaju symboliczna rewolta.
Oczywiście wszystkie te historie są kobiece, czasem w agresywny sposób. Ale jakoś mi to nie przeszkadza, bowiem wyczuwam w nich mądrą akceptację i szacunek dla innego oraz miłość do wszystkich istot. A przede wszystkim pokorę, która objawia się żywiołowym, ciepłym poczuciem humoru. Te historyjki są jak trawka wypalona podczas letniego poranka, jak wesołe, choć pełne szczerych emocji listy między kochankami, jak krótki, barwny sen podczas popołudniowej drzemki.
* * *
"A jednak świat wciąż nas zdumiewa; nie możemy się nim nasycić, nigdy nie mamy go dość; choć wysycha, choć jego światła często mrugają i gasną (tygrysy, żaby lamparcie, trójkątne ogony nurkujących delfinów), to my je gasimy, to my, gapiący się bez sensu. Gdzie przebiega granica między miłością a chciwością? Nigdy nie wiedzieliśmy; zawsze chcieliśmy więcej. Chcemy ogarnąć to wszystko, ostatni raz, pożreć świat wzrokiem.
To lepiej niż ustami, kochanie, znacznie lepiej".
Margaret Atwood: "Dobre kości". Bellona, Warszawa 2009.
Margaret Atwood, jej blog: The Year Of The Flood
Luminarium Margaret Atwood Page
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz