(gfx: Enea)
Blizny czasu w przestrzeni.
Wycieczki na pola walki, do fabryk trupów.
Baraki, wieże, podziemia, schrony.
Wzniosłe pomniki waleczności i męczeństwa.
W tej wojnie nie było wielu ofiar. Za to ci, którzy przetrwali, muszą cierpieć.
Kto kogo opowiada? Kto kogo śni? Katastrofy – czarne dziury w snach. Krążymy wokół nich jak podwodne zwierzęta, uśpione i poddane nurtowi wody, która zmierza do ujścia. Kołujemy wokół tego wiru w swoim sennym życiu, aż wreszcie prąd porywa nas do ujścia. I znikamy.
Rozpad materii wywołuje radioaktywność.
Rozpad informacji promieniuje wirtualnością.
A czym emanuje rozpad osobowości?
Kto kogo wyśnił w tej opowieści?
Czasem najoczywistsze rzeczy są niezauważalne, dopóki się nie rozpadną. Tak było po pierwszej powodzi. Dach z blachy falistej, skręcony w rulon, spiralne zwoje wygiętych belek. Zagubieni ludzie wędrujący po kostki w błocie, plastykowe worki na drzewach. W poziomych pasmach mgły, w bielach i szarościach.
To mógł być sen. To był sen. Rzeczy niezwykłe są tu zadomowione. Wszyscy śnią o sobie wzajemnie.
W przeddzień katastrofy każdy śni o każdym, odpryski lustra odbijające się nawzajem.
Może odurzony Hubert wymyślił sobie Adriana?
Może Adrian wymyślił sobie Mariannę?
Mariannna wyobraziła sobie Nell?
Może Nell miała przywidzenie w klubie nocnym?
Może Karolina wciąż czeka na ich przyjście? Siedzi za barem i zastanawia się, na co choruje Fanny, jej córka?
A może Wielki Olo opowiedział o nich jeszcze jedno kłamstwo naiwnemu klientowi?
Może jednak Marianna narysowała sobie ich wszystkich?
W którą stronę biegnie ta historia? Czy wszyscy znajdziemy jedno wspólne rozwiązanie, czy może każdy swój własny koniec?
Nasza rzeczywistość rozpada się. I pozostają tylko sny, bezkresny ocean, każdy z nas na jego brzegu, na swojej bezludnej wyspie.
A nasze miasta, nasze cywilizacje, jak płonące tankowce, zapadają się w tę głębię.
I każdy we własnej celi opowiada sobie własną historię, żeby nie zapomnieć chociaż siebie.
(Rdza, Rozdział 8)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz