8. Droga bez końca
Ojciec, Matka i Dziecko szli wciąż
dalej. Co mijali po drodze? Palmy, kaktusy, pola trzciny i kukurydzy, akacje,
krzewy, stada krów i osłów, kondory i orły, flamingi na słonych, piaszczystych
rozlewiskach. Małe wioski pomiędzy stromymi, skalistymi górami, warsztaty
samochodowe i fabryki, figurki Matki Boskiej wtopione w krajobraz. Mijali
autobusy i samochody pełne współczesnych mieszkańców tego lądu, śniadych,
niskich i grubych, ogłupionych serialami telewizyjnymi, polityką i sportem,
ubranych kolorowo i krzykliwie, umalowanych i uperfumowanych analfabetów. Ostatni
rdzenni mieszkańcy tych ziem żyli jak włóczędzy, zepchnięci na pobocze Wielkiej
Drogi. Sypiali w hamakach rozpiętych na parkingach i sprzedawali ręcznie
wykonane ozdoby na dworcach autobusowych, okrywali się starymi kocami, chowali
niemowlęta w kartonowych pudłach i zbierali odpadki ze śmietników.
W trakcie swojej podróży Ojciec, Matka i Dziecko przeżyli
wiele przygód. Musieli walczyć z chorobami, utknęli na pustkowiu. Rozdzielili
się, a potem wrócili do siebie. Razem podróżowali wciąż dalej. Ojciec i Matka zmienili
się w trakcie podróży. On zaczął doceniać to, co już posiadał, zamiast podążać
za nierealnymi fantazmatami. Ona stała się bardziej otwarta na jego szalone
pomysły. Dziecko poznawało świat. To, co było dotąd słowami legendy na mapie,
stało się realnymi, niepowtarzalnymi miejscami: Orinoko, Andy, Kordyliery,
Karaiby, Gran Sabana. Jednak odkąd Dziecko poznało świat, zaczęło martwić się o
swoich Rodziców.
Podążali nad morze. W czasie wędrówki
stali się Lustrzanymi Ludźmi, odbijającymi wrażenia, gesty i słowa. Szli nad
wybrzeże idealnie lazurowego Morza Karaibskiego, aby zmyć z siebie brud
przeszłości i kurz drogi. Pobladli i wycieńczeni, pośród śniadych i krępych
ciał osadników byli jak półprzezroczyste wodne stworzenia. Czysta esencja
człowieka.* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz