środa, 13 stycznia 2021

Screenshoty z autostrady rozczarowań

 


Screenshoty z autostrady rozczarowań
 
 
obwodnice daremności
 
światła przemijania
na pasach melancholii
równoległe pragnienia
w klaustrofobii komfortu
oddalają się zbliżają
jak natrętna melodia
 
oziębłe drogowskazy
odbite w nawierzchni zdarzeń
jak sprasowane wspomnienia
wakacje śmierć ojca
rozwód nauka malarstwa
nieudany romans uśpione dziecko
spóźniona para obcych ludzi
 
gładkie warstwy izolacji
w statycznym ruchu
zbyt blisko zbyt daleko
zasypiam budzę się
w ciągłym kołysaniu
daremnych usiłowań
 
 
hotel na przedmieściach
 
a więc w końcu tutaj dotarłeś
choć oczekiwali kogoś innego
obrotowe słowa uschnięte wspomnienia
ślepe światło obnaża bezimienne powierzchnie
bądź czujny nie odwracaj się gdy usłyszysz krzyk
 
banalny hotel na obrzeżach obcego miasta
bawi i przeraża niczym tania metafora życia
w pokoju z widokiem na inne pokoje
głosy zza ścian rozrywają sen
 
apatyczne popołudnie ciąży na powiekach
obcy ludzie biegną w stronę ruchomych świateł
w zaułku przed bramą zdezorientowany odliczasz kroki
wracasz między potulne imitacje tożsamości
okrywasz się własnym wilgotnym ciepłem
 
a kiedy już przyzwyczaisz się do prowizorycznego standardu
upływa termin bytu
 
 
stalowe pętle
 
kadłuby na szynach apatii
podpięte do trakcji nerwów
zgromadzenie nieobecnych dusz
jak nieczytelne piktogramy losu
odrzucone projekty marzeń
na żółtym metalu
instrukcja użycia kultury
 
za oknem czarne słońca
pożerają nasze serca
zgniłymi zębami znużenia
 
następny przystanek
zwierzęca panika
na pożądanie
 
 
betonowy puls
 
zabiło betonowe serce
wśród żelbetowych kości
wyrosłych na widmach ruin
ściany tętnią monotonną wibracją
usiłuję przemeblować swój niepokój
w końcu przerażające olśnienie
słyszę własny puls
 
* * *

wtorek, 17 marca 2020

Oczekując złudnych dreszczy




Oczekując złudnych dreszczy

książki telefon recepty
drgają na krawędzi domysłów
konto samochód mieszkanie
rozchwiane w nieważkości
z dołu docierają burknięcia ulicy
w zgłodniałym półśnie

błądzimy wśród zawieszonych obrazów
zawieszeni wśród błądzących obrazów
na strunach wyobraźni serca i lędźwi
oddajemy się wzajemnym złudzeniom

ten krajobraz nas ogląda
ta przygoda nas przeżywa
pod prąd naprzeciw siebie
łuskamy ze zgiełku cieni
odblaski współczucia

zużyliśmy już dostępne słowa
odesłaliśmy uciekinierów
zaklęci w liczbę urojoną
obudziliśmy godzinę przedświtu
z niebezpiecznym błyskiem w oku

* * *


czwartek, 10 października 2019

Tranzyt kontrastów





Tranzyt kontrastów

Z mgły do światła z papierowym kubkiem na okruchy zaufania
Na słonecznym placu zapomnianego miasta nieustalony przybysz
Mgnienie niestabilności statystycznego błędu

W labiryntach liter marmurowe cienie zawiłości kamiennych snów
Odgrywają dramaty intymnej historii w otępiałych zaułkach
Słoneczny promień pełznie po wyblakłych obliczach ścian
Miasto zwinięte jak muszla migdałowy miraż

Ze światła w mgłę wymyślić siebie od nowa
Będąc bezkresną przestrzenią i ptakiem w locie
Będąc bezkształtnym morzem i kamieniem na dnie

Z powrotem przez znerwicowane tunele anorektycznego lotniska
Pośród wędrownych iluzji wytrąconych ze swoich trajektorii
Osiadając na betonowej powierzchni z pamięcią w chmurze
Spójrz jakie niebo jest głębokie dziś

* * *