środa, 1 czerwca 2016

Jorge Luis Borges, projektant ogrodów


Jorge Luis Borges, projektant ogrodów

Jorge Luis Borges, potomek szacownej rodziny plantatorów, urodził się 24 stycznia 1904 r., w Palermo, tradycyjnej dzielnicy Buenos Aires. Jako smukły i silny młodzieniec, uwielbiał uprawiać szermierkę i jeździć konno, przemierzając majątek ziemski swoich rodziców. W roku 1922 podjął studia na wydziale architektury Uniwersytetu w Buenos Aires. W 1924 r. przerwał naukę, prawdopodobnie ze względu na przelotny romans z Luizą Catalano. Owocem ich relacji był nieślubny syn, Eduardo.
W latach 1925-1930 Borges odbył podróż po Europie. Zatrzymał się w Paryżu, gdzie poznał piękną i niezwykłą kobietę, malarkę i pisarkę, Valerię Kisling. Ich burzliwy związek stał się na krótko legendą Paryża. Wyjechali z Paryża na południe Francji, gdzie ostatecznie rozstali się na Lazurowym Wybrzeżu. Rozczarowany Borges wrócił do Argentyny. Jednak wizyta w Europie wywarła trwały wpływ na jego dalsze życie.
Kiedy w 1931 r. Borges z powrotem znalazł się w Argentynie, dokończył studia architektoniczne i wyspecjalizował się w projektach willi oraz luksusowych hoteli dla klasy wyższej. Zaprojektował siedzibę klubu golfowego „Cuatro Estaciones” w La Regoleta, ekskluzywnej dzielnicy Buenos Aires. W 1937 r. założył własne biuro projektowe. Rok później ożenił się z Cristiną Alvarez Rodríguez, dziedziczką fortuny i potomkinią nobliwego argentyńskiego rodu. Doczekali się dwojga dzieci.
W trakcie II wojny światowej, w 1942 r. Borges ponownie nawiązał kontakt z Valerią Kisling. Zapewne dzięki jego zabiegom, udało się zdobyć miejsca na statku z Portugalii do Buenos Aires dla niej samej oraz kilku jej przyjaciół. Cała operacja odbyła się w tajemnicy przed rodziną i klientami biura projektowego. Po II wojnie światowej, w 1946 r. prezydentem Argentyny został Juan Perón. W tym czasie Borges  projektował już największe hotele w argentyńskich uzdrowiskach, między innymi Hotel das Cataratas w Belmond nieopodal wodospadu Iguazu.  
Na początku lat 50. Borgesowie przenieśli się do własnego majątku na prowincji. Jorge Luis Borges, wysoki, szczupły mężczyzna, o wyciosanej jakby z kamienia twarzy, nosił się prosto, poruszał się szybkim, posuwistym krokiem. W owym czasie, Jorge Luis Borges zajmował się głównie projektowaniem budynków luksusowych  resortów, kurortów i willi dla prominentów z rządu Juana Peróna.
W 1952 roku Borges został przewodniczącym zespołu projektowego, który rozbudował uzdrowisko Villa Epecuén. Miasto znajdowało się nad brzegiem wielkiego słonego jeziora w centralnej prowincji kraju, 570 km na południowy-wschód od Buenos Aires. W latach 20-ych XX w. był to słynny kurort uzdrowiskowy założony w miejscu zwanym Laguna Epecuén. Od wieków sądzono, że wody jeziora Epecuén mają lecznicze właściwości. Nawet sama nazwa w tłumaczeniu oznacza „Źródło długowieczności”. Villa Epecuén było popularną miejscowością wypoczynkową aż do lat 50. i 60., kiedy stało się masową atrakcją turystyczną.
W owym czasie, w życiu Borgesa musiało wydarzyć się coś tajemniczego, bowiem w 1958 r., w wieku pięćdziesięciu czterech lat, porzucił żonę z dwojgiem dzieci,  po czym wyjechał ze swą dawną kochanką, czarnowłosą Valerią Kisling. Początkowo podróżowali przez kilka miesięcy po Europie, a stamtąd udali się do Stanów Zjednoczonych.  Przemierzyli cały kontynent północnoamerykański, aż dotarli do Kalifornii. Ostatecznie zatrzymali się w Las Vegas. W 1961 r. wrócili do Argentyny.
Po powrocie, Borges podjął pracę jako urzędnik w Ministerstwie Transportu. W tym czasie, pewnego dnia 1964 r., u zbiegu ulic Buenos Aires nieomal wpadł na Luizę Catalano, swoją kochankę z czasów studiów. Znał jej dalsze losy. Przeżyła obyczajowy skandal, przerwała studia i musiała udać się na prowincję. Ostatnio jej syn wyjechał do USA, gdzie ukończył architekturę na Harwardzie i został najwybitniejszym oraz najgorliwszym uczniem Franka Lloyda Wrighta. Obecnie Luiza Catalano pracowała jako sekretarka w urzędzie. Kobieta szła wprost na niego. Borges, w odczuciu niezwykłego dla niego niepokoju, schronił się do najbliższego budynku. Trafił do Biblioteki Narodowej. W sieni natknął się na niezwykłego przechodnia. Wysokiego, starszego mężczyznę wspartego na lasce, obdarzonego surową, ale szlachetną twarzą o pociągłych rysach. Dostojnego i ostrożnego. Jego oczy umykały w bok, zamglone, jakby zwrócone do wewnątrz. Ten człowiek kogoś mu przypominał. Jorge Luis szybko wyszedł z budynku.
W 1973 r. zaszedł epizod, który odmienił jego los. Wówczas wyszła na jaw sprawa sprzed lat. Z Argentyny uszedł poszukiwany przez prawicowe bojówki zwolenników Peróna, Macedonio Fernández, znajomy rodziny Borgesów jeszcze z czasów przedwojennych. Jorge Luis prawdopodobnie pomógł w ucieczce przyjaciela. Zapewne umieścił go ze sfałszowanym paszportem na pokładzie prywatnego samolotu lecącego do Las Vegas. Borges był przesłuchiwany, jednak do niczego się nie przyznał. W odwecie, Valeria Kisling została oskarżona o szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych. Osądzona i uznana za winną, zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Nigdy jej nie odnaleziono.
W podeszłym wieku, Jorge Luis Borges, emerytowany naczelny architekt krajobrazu prowincji Buenos Aires, osiadł w domu z własnoręcznie zaprojektowanym ogrodem. Przeszedł już długi proces sądowy ze swoją byłą żoną. Spotykali się przy okazji uroczystości rodzinnych ich dzieci. Jeden z ich synów zmarł na nowotwór. Nie pomogła protekcja wysoko postawionych urzędników. Valeria Kissling była jego ostatnią wielką miłością. Od czasu jej zginięcia, wycofał się z życia publicznego. Projektował ogrody dla swoich dawnych przyjaciół. Tych, którzy zdołali przetrwać czasy dyktatury i przewrotów, zmiany władzy i czystki polityczne. Niekiedy spotykali się jeszcze w sekrecie. I sekretnie Borges projektował dla nich ogrody.
O tym, że kurort Villa Epecuén zalała powódź, dowiedział się nie z gazet, ale z czyichś ust. Pewnego pochmurnego, zimowego ranka powiedział mu o tym jeden z dawnych prominentów Peróna, który teraz ukrywał się w willi z ogrodem, zaprojektowanym  przez Borgesa. Mężczyzna mówił miarowym, cichym głosem. Długotrwałe deszcze doprowadziły do erozji kamienne mury otaczające miasto. Po latach świetności, pewnego dnia wydarzyła się niespodziewana tragedia. 10 listopada 1985 r., słone wody Laguny Epecuén przerwały tamy i zalały miasteczko Epecuén. Teren całego uzdrowiska znalazł się pod wodą i zaniechano jego odbudowy. Miasto zniknęło.
Ten sam człowiek, który powiadomił go o katastrofie w Villa Epecuén, tydzień później doznał zawału serca. Nie odebrał już telefonu od Borgesa. Zaprojektowany dla szarej eminencji minionej dyktatury, ogród zdziczał, pozostawiony samemu sobie. Ogrodzenie zapadło się, a ruchome elementy architektury zostały rozkradzione. Ogród zarósł dziką roślinnością, wreszcie puszcza tropikalna wdarła się na teren posesji i pochłonęła ją. Po kilku latach ze wspaniałej willi i ogrodu nie zostało ani śladu. Skończyła się pewna epoka.
W ostatnich dniach życia Borges rzadko wychodził z domu. Spędzał wieczory, jedząc kolację na tarasie, z widokiem na ogród i nocne niebo pełne gwiazd. Odpoczywał od swojego ostatniego projektu, drewniano-szklanego domu na zboczu zalesionego wzgórza. Budynek miał powstać w 1988 roku, nad brzegiem rozległego, mglistego jeziora u stóp gigantycznych, wyniosłych gór, na skraju Parku Narodowego Nahuel Huapi.
Pewnej wiosennej nocy Borges rozmyślał, siedząc na tarasie pod rozgwieżdżonym niebem, naprzeciw misternej konstrukcji ogrodu niknącego w ciemności. Kończył życie usatysfakcjonowany  i spełniony. Jego pasją były ogrody. Chciał dać ludziom piękno i wytchnienie. I udało mu się. Stwierdził, że przeżył swoją egzystencję w zgodzie ze sobą i ze światem. Miał życie pełne kochanek, dzieci i przyjaciół. Pełną przygód, ekscytującą podróż. I teraz znalazł się pośród gwiazd. Jak dotarł do tego miejsca? Podążał wciąż przed siebie. Czy uległ władzy? Nie, zdrajcą nigdy nie był. Miał również trudny okres, kiedy został urzędnikiem w ministerstwie, musiał zerwać dawne kontakty i przyjaźnie. Może dlatego stał się nieprzystępny. Jednak zawsze podążał za swymi pragnieniami.
„Przeżyłem godne życie”, stwierdził. „Zasmakowałem wszelkich wrażeń. Pomagałem innym, dawałem miłość, nikogo nie zdradziłem. Byłem lojalny. Zapisałem się w ludzkich sercach i w pamięci, choć serca są zmienne, a pamięć blednie… Wkrótce umrę. Kosmos zasklepi się nade mną, kurtyna rzeczywistości zapadnie za mną. Czas zabliźni się, jakbym nigdy nie istniał. Powierzchnia wygładza się. Zbliża się spokój nieistnienia”.
Poczuł oślepiający ból w ramieniu, który przeszył go jak błyskawica. Uniósł do oczu swoją lewą rękę. Bez zdziwienia zauważył, jak skóra stała się wiotka i przezroczysta, ukazując organy wewnętrzne, które bladły i nikły w jego oczach. Z nieznaną radością zanurzył się w deszczu światła. Jeszcze raz spojrzał na swoje ręce. Najpierw skóra, a potem całe ciało stawało się przezroczyste. Ujrzał znikające ramiona, rozpływającą się klatkę piersiową, biodra, spod których prześwitywało krzesło. W głowie czuł zamęt, radosną euforię zapomnienia. Jego myśli, tak jak jego wspomnienia, również stawały się przezroczyste. Z trudem uświadamiał sobie, co się stało. Co on tu robił? Skąd się tu wziął?
Nagle, w jednym tchnieniu, zapomniał swojego imienia.
Ze zdziwieniem uniósł brwi, których już nie było.

* * *