wtorek, 30 grudnia 2008

Saga o parapsychicznych herosach

Psychotronic punk

A.A. Attanasio "RADIX" 1981

Zdarzają się utwory, które są zbyt ekscentryczne, by zostały obwołane arcydziełami. Tak jest z powieścią „Radix” A. A. Attanasio. Rozwlekła i posępna, budzi szacunek i uwagę epicką rozległością metafizycznej wizji. Jest to bowiem fantastyczny cykl, który rozgrywa się w wymiarze parapsychicznym. „Radix”, pełnym neologizmów językiem alternatywnej mitologii i kosmologii opisuje przyszłość, w której Ziemia przeszła przez wiązkę promieniowania kosmicznego, Linergię, wywołującą zmiany w magnetyzmie Ziemi oraz psychotroniczne mutacje u ludzi. W tysiąc lat później rodzą się bezpłciowe dzieci o fenomenalnych zdolnościach telepatycznych.
Monumentalne sploty fabuły i wzniosłe dialogi postaci, długowiecznych istot psychicznych, które zmieniają ciała nosicieli, a czasem „ujeżdżają” po kilka ciał, jak choćby główny antagonista Rubeus, inteligentny kryształ wielkości góry. W tym wszystkim główny "ludzki" bohater Sumner, który zmienia się z nastolatka w wyszkolonego mentalnego mordercę, mimo szalonych metamorfoz i heroicznych perypetii pozostaje sobą, czyli kimś, kto stara się przeżyć za wszelką cenę.
„Radix” przedstawia to, czym fantasy mogłoby się stać, gdyby nie zwyciężyła komercja w stylu „podziemia i smoki”. Radix to protoplasta nieistniejącego gatunku „psychicznego punk”, psychotronic punka, na wzór cyberpunka. Autentyczna neo-gotycka powieść parapsychiczna, czy w zasadzie okultystyczny cykl powieściowy.

I chociaż są fragmenty, od których braknie tchu:

„Chciał znów być jednocześnie próżnią i objawieniem wszechrzeczy, zamiast gnieść się w jednym małym umyśle, uparcie walcząc o swoją tożsamość. Ale nie mógł dać za wygraną. Na tym małym świecie miot był zagrożony wytępieniem. Bez bogumysłów psynergia miotu ulegnie rozproszeniu i nigdy nie nastapi zapowiadany powrót na Unchalę. Musiał ograniczyć samego siebie, aby wzmocnić miot... ale nigdy nie zapomni, jak dobrze mu się żyło w gwiazdiostacji – snobłyskowej otchłani wypełnionej muzyką, wizjami, koziołkowaniem i swobodną niejaźnią” (s.425-426)

To jednak zdarzają się i takie ustępy, które zmuszają do namysłu, a to jest największe osiągnięcie fantastyki:

„Sto kilometrów ponad tobą szumi ocean jonów. To strefa aktywności rozciągająca się pomiędzy atmosferą a rojowiskiem energii, jakim jest kosmos. Ten ocean zamieszkują elektryczne stworzenia. Przemieszczają się pchane przeciwstawnymi prądami. Słoneczne pływy dostarczają im pożywienia. Słuchają gwiazd i poznają się nawzajem bez słów.”
„Ludzie potrafią modulować przepływ jonów przez własne ciała. Niektórzy są w stanie nawet skierować taki strumień poza swoje ciała. Ale to niebezpieczna rzecz. Słyszałeś o Samorzutnym Humanospaleniu? Różnica potencjałów pomiędzy ziemią a jonosferą wynosi miliard elektronowoltów.”
„Czasami przepływ jonów odbywa się w odwrotną stronę. W każdej sekundzie następuje w atmosferze sto wyładowań, które my postrzegamy jako błyskawice. Jednak najbardziej zdradzieckie są »złe wiatry« – sirocco, mistral, mona, oskur: mnóstwo dodatnich jonów spada wtedy z atmosfery na olbrzymie obszary. Te jony tworzą się, kiedy wiatr słoneczny i promieniowanie kosmiczne rugują elektrony z cząsteczek powietrza na obrzeżach kosmosu. To słońce i gwiazdy pozbawiają ziemię elektronów.”
„Elektryczny strumień opływający ludzkie ciało jest bardzo delikatny. Jeśli przepływ ten zostanie zakłócony, ludzie czują się tak, jakby znajdowali się w nie swoim ciele.”
„Banalny fakt: życie jest elektryczne. Życie to światło.”
„Światło jest ponadczasowe. Nie zmienia się, kiedy przemierza przestrzeń. Kiedy natyka się na cząsteczkę pyłu czy gazu ulega nieodwołalnym przekształceniom. Ale wszechświat w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach jest próżnią. Większość świetlnych promieni będzie przemieszczać się bez końca”. (s. 475-476)

A. A. Attanasio „Radix”. Nowy Jork, 1981.
Tłum. Rafał Wilkoński. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.

niedziela, 28 grudnia 2008

Public Work.4


Post-pozytywizm w odmętach Wroniej, 2008

* * *

Public Work.3

Odrzucone propozycje, 2008

Zmiany adresu

W dzień pisze seriale dla telewizji, a nocami śnią mu się złowieszcze reklamy przyszłości:
"Nieomal idealna torebka plastykowa. Okno. Długa ulica. Odległe, przygnębiające przedmieścia.
Safety instructions, tender destructions, zaśpiewał głos z radia.
A ona właśnie przed chwilą wyszła oknem".

* * *

sobota, 27 grudnia 2008

Public Work.2


Safety instructions / Tender destructions, 2008

* * *

Public Work.1


Safety instructions / Tender destructions, 2008
(Zmiana adresu)

* * *

czwartek, 25 grudnia 2008

Ogród Tarota.1

(foto: enea)

Kwasowy Ogród
("Ogród Tarota" Niki de Saint-Phalle)

1.

Park surrealistycznych budowli niedaleko miasta Capalbio w Toskanii, w posiadłości, którą artystka Niki de Saint-Phalle zamieszkiwała z przyjacielem Jeanem Tinguely. Znajduje się na wzgórzu, z którego widać morze, na prawo stojąc twarzą na południe, oddzielone autostradą i linią kolejową. W oddali majaczy jakaś miejscowość. Wtedy nie było tam pewnie jeszcze przetwórni ryb.
Artyści postawili na wzgórzu ogromne psychodeliczne rzeźby. W wizjonerski sposób przedstawiają poszczególne symbole z kart Tarota: Koło Fortuny, Papieżycę, Maga, Sprawiedliwość, Kochanków. Niebieskie, czerwone, srebrne, fantastyczne kształty i faktury, gładkie, obłe, drobiazgowe. Kolorowe, głębokie w wymowie, i w harmonii z otoczeniem.

Ogród Tarota.2

(foto: enea)

2.


Jak zwykle z takimi miejscami, Ogród Tarota znajduje się trochę poza miastem i na uboczu głównych szlaków. Trudno tam dojechać bez samochodu, do stacji kolejowej jest jakieś dwadzieścia kilometrów między małymi osadami i winnicami. Na miejscu znalazła się oczywiście kasa i kafeteria. W kasie pracują młodzi studenci, a w kafeterii dwie zgorzkniałe panie, po które wieczorem ktoś przyjeżdża.
Trochę dalej na wzgórzu ścieżki Ogrodu, pomiędzy karmazynową od wewnątrz togą Eremity a szmaragdowym basenem Gwiazdy. Wieża, z zamkniętym w niej Wisielcem. Przekazy mądrości w kamieniu, szkle, porcelanie, metalu. A wewnątrz Papieżycy przestronne mieszkanie z przytulną sypialnią w jednym z cycków, na tarasie prysznic z widokiem na morze.
W tym miejscu naprawdę czuje się odlot dzieci-kwiatów, totalną akceptację kosmosu. A później dojrzewającą mądrość ludzi spełnionych w sobie, zaspokojonych życiem.

Ogród Tarota.3

(foto: enea)

3.


Można tam doskonale wyobrazić sobie, co czuli oni wszyscy, Niki de Saint-Phalle i jej współpracownicy. Podobno byli tacy, którzy trafiali tam przypadkiem i zostawali, włączając się w pracę.
Radość tych ludzi tam, na wzgórzu, ponad winnicami, z widokiem na łagodne krągłości ceglastej ziemi, na zachody słońca, na turkusowy puch nieba, na gwiazdy, lśniące jak brylanty.
Zadowolenie ich głaskanej słońcem skóry, kiedy wieczorem bierze się prysznic na świeżym powietrzu, pośród okruchów lusterek i porcelany – a kwas dopiero wchodzi i przed Tobą jest cała Noc.
Gwiazdy grają kryształową muzykę, wspomnienia z innej galaktyki.

* * *

Ogród Tarota.4

(foto: enea)

Appendix


Miejsce nazywa się po włosku „Giardino dei Tarocchi”. Ogród Tarota, otworzony w roku 1998, powstawał przez 20 lat, od 1979 roku.
W 1960 Niki de Saint-Phalle
związała się z rzeźbiarzem Jean Tinguely'm, autorem wielkich metalowych, obrotowych instalacji. Wspólnie zaczęli stawiać Park Tarota. Niki de Saint Phalle inspirowała się Parkiem Güell Antonio Gaudiego w Barcelonie.

* * *

Ogród Tarota.5

(foto: enea)

Oryginalna strona jest niestety niedostępna, link zastępczy:
http://www.thejoyofshards.co.uk/tuscan/index.shtml

Dobry artykuł:
Mosaic Artist - Who was Niki de Saint-Phalle?

* * *

czwartek, 18 grudnia 2008

Dreamscape.009


* * *
rzeczywistość zza snu przecieka, aż świat cały się rozłazi,
i coraz większy szum próśb zewsząd dociera,
i wizje rozwodzą się ze sobą

* * *

"Antynapady"


[Kamala Dolphin Kingsley "Nuttybub & Wattle on Devil's Hill"]
[after: Vivisect Playset (Round 5)]

Transmisja
: "Antynapady"
(słowa: zespół?)

Przede wszystkim powinny być antynapady
Przywróćmy "Niewidzialną rękę"
Na ulicach pojawiły się
Samochody-mordercy
W bramach gangi staruszek czają się

Potrzebna jest atomowa mutata
Tego potrzebuje nasza generata

Przypuśćmy na to, że jesteś szmatą
A przecież mógłbyś być także armatą
Bądź moim tatą
Bądź swoim tatą
Bądź członkiem NATO
Bądź karimatą

Zoom zoom zoom
Kapoeira mata woom
Ege czerebre keebre

1994

środa, 17 grudnia 2008

Dość oglądania!

[from Brovar:]

Koło południa demonstranci wdarli się do greckiej telewizji. Podczas przemówienia premiera, które akurat było emitowane na żywo w południowych wiadomościach, wywiesili duży baner

"DOŚĆ OGLĄDANIA TELEWIZJI, WYJDŹCIE NA ULICE!"

http://www.youtube.com/watch?v=EtReIz5xWms&feature=related

[video after: http://teacherdudebbq.blogspot.com/]

* * *

wtorek, 16 grudnia 2008

Athina's Burning!


Świąteczna choinka płonie przed siedzibą greckiego parlamentu, Ateny, 8. XII. 2008 r.
Demonstracja na ulicach miasta, Saloniki, 10. XII. 2008 r.

http://www.boston.com/bigpicture/2008/12/2008_greek_riots.html

„Raf!
Walczymy przeciw kapitalizmowi, przeciw „legalnej” przemocy policji, przeciw korupcji w polityce w Grecji i wszędzie indziej. Łajdaki w parlamencie współpracują z kościołem (!) i wyprzedają wszystko: edukację, ubezpieczenia, ziemię, naszą dumę i przyszłość...
Ludzie głodują, brak pracy, imigranci cierpią, szkoły i uniwersytety pracują jako fabryki prania mózgu. Mamy kryzys finansowy, a wszystko, co oni robią, to opodatkowanie ludzi, aby potem oddać pieniądze do banku. W tym samym czasie ogromne skandale wychodzą na światło dzienne. A oni nawet nie starają się tego ukryć. Staja się coraz bardziej bezczelni, usiłując wmawiać ludziom, że tak się sprawy mają w ich świecie, który oni budują dla nas (bez nas).
„Im bardziej skorumpowany, tym lepszy” to ich ideał.
Dość! Nigdy więcej! Oddajcie nam naszą przyszłość!
I tym razem mamy głos, mamy siłę, ONI TO POCZUJĄ!!!
Po raz pierwszy od dziesięcioleci, studenci i 15-letnie dzieciaki pokazują swoje zęby. Pokazują drogę!”

Eleni Ikonomou, Ateny, 16. XII. 2008 r.

* * *

poniedziałek, 15 grudnia 2008

G.B.P-O.: "Przyjemność to broń kulturowa"



„Przyjemność to broń kulturowa. Używaj jej z rozwagą”.

Genesis Breyer P-Orridge: 20 pytań
(Pop Matters Staff, tłumaczenie nieautoryzowane)

[10 December 2008]
by PopMatters Staff

„Kontr-kulturowy, pandrogyniczny prowokator i jego reaktywowana PTV3/Psychic TV wydali niedawno nowy album Mr Alien Brain vs Skinwalkers. Muzyk awangardowy i twórca sztuk wizualnych, znany z formacji Throbbing Gristle...” i tak dalej. Sądzę, że ci, którzy to czytają, dobrze już to wiedzą.

1. Książka lub film, które ostatnio skłoniły cię do łez?
Jeszcze do niedawna czytaliśmy dużo science-fiction. Do czasu, kiedy moja „druga połowa”, Lady Jaye opuściła swoje ciało, swoją „tanią walizkę”. Wśród tych niezliczonych tytułów (czytaliśmy jedną książkę dziennie!) są przede wszystkim
"Akta Harry'ego Dresdena" Jima Butchera. „Pierwotna pociecha płynie z bycia dotykanym, z wiedzy, że ktoś jeszcze, ktoś bliski, chce być dotykany przez ciebie. Dogłębne poczucie bezpieczeństwa towarzyszy muśnięciu ręką. Ciche, refleksyjne poczucie, że ktoś jest obok, ktoś ci bliski”.

2. Twój ulubiony fikcyjny bohater?
Dobry bóg!

3. Najlepszy album wszechczasów?
„Five Leaves Left” Nicka Drake. Ze wszystkich nagrań tylko ta płyta pasuje idealnie do każdego mojego nastroju. Zagubienia, odnalezienia, wymarzonej miłości.

4.Star Trek czy Star Wars?
Star Trek. Kiedy dorastaliśmy, w telewizji emitowano Star Trek na przemian z The Avengers (Rewolwer i melonik), które zdefiniowały fetysze mojego życia seksualnego. Star Trek zajmuje się błahymi kwestiami ludzkiej kondycji. Star Wars usiłuje być jak Illiada czy Odyseja, tworzy mitologię, która narzuca mapę rzeczywistości non-sensu. Naszą preferowaną perspektywą jest skala mikro, a nie makro, bo perspektywa makro przynosi oświecenie percepcji jednostce.

5. Twoja ulubiona pożywka dla umysłu?
Moja bezwarunkowa miłość. Zwykle jedno potrzebuje drugiego (połówki).

6. Jesteś dumny z tego osiągnięcia, ale dlaczego?
Duma przychodzi przed upadkiem. A więc mamy zaszczyt odkryć pierwsze prawo anty-grawitacyjne!

7. Chcesz być zapamiętany za?...
Lady Jaye mówiła mi: „chcę, abyśmy byli zapamiętani jako jeden z największych związków miłosnych wszechczasów”. Byliśmy w sobie nawzajem zanurzeni, w stopniu nieznanym dotąd w historyji ludzkyej (HumanE Astory). Moja miłość do Lady Jaye była największym, najczystszym moim osiągnięciem i błogosławię ją za takie doznania.

8. Z tych, co byli wcześniej, który jest najbardziej inspirujący?
Brion Gysin, wynalazca techniki Cut-Up, inspirujący przyjaciel Williama S. Burroughsa i całej masy innych twórców. Brion Gysin i Lady Jaye byli moimi anielskimi mentorami, bez których inspiracji nie byłoby niczego, dosłownie nic.

9. Dzieło sztuki, pod którym byś się podpisał?
„Wielka szyba” Marcela Duchampa.

10. Twoje ukryte talenty?...
To trudna kwestia dla dziecka lat 60., jak „Dlaczego jestem X-em”, jakbyśmy byli strofowani przez termin „ego-tripper”, jeśli my w kimkolwiek (jesteśmy?) jako pozytywna siła. Poszukujemy wciąż w sobie zauważalnych talentów, podczas gdy inni ludzie mówią nam, że mamy talenty. Lady Jaye uważała, że zdolność udziwniania była moim największym talentem. Możemy jej wierzyć bez zastrzeżeń. Moja zdolność/specjalność udziwniania.

11. Najlepsza rada, za którą podążasz ostatnimi czasy?
Byliśmy błogosławieni naukami Nadaste (Nocny Jastrząb), szamana plemienia Cheyene-Apache w latach 90. On nauczył nas tej mapy życia i zmysłowego obszaru EGZY-ste-N-cji (L-if-E): „Nie przywiązuj się, nie osądzaj, nie oczekuj”. Okazuje się to być znacznie trudniejszym w praktyce, niż się wydaje. Spróbuj przeżyć swoją EGZY-ste-N-cję (live your L-if-E), stosując tę zasadę, a zrozumiesz, o co nam chodzi.

12. Najlepsza rzecz, którą kupiłeś, ukradłeś, pożyczyłeś?
Mój pierwszy bilet do Nepalu.

13. Najlepiej się czujesz nosząc Armaniego, Levisy, czy?...
Próbujemy nosić tylko buty Lady Jaye (szczęśliwie mamy ten sam rozmiar!) i jej ubrania. Musiałem przez to schudnąć do 23 cali w talii, w wieku 58 lat. To niełatwe. Ale daliśmy radę. Do tego dnia nosimy jedynie ubrania i buty Lady Jaye. Stanowi to integralną część naszego projektu pandrogynii. Szczęśliwie lubimy zmieniać ubrania i w ten sposób spełnia się nasze pragnienie i konceptualna wizja rzeczywistości non-sensu. Ta zdolność przebywania jak najbliżej Lady Jaye jest największym źródłem przyjemności.

14. Twoim gościem na obiedzie u Ritza byłby?
Tybetański jogin i poeta Jetsun Milarepa.

15. Podróż w czasie: gdzie, kiedy i dlaczego?
Do momentu w przyszłości(ach), kiedy wojna, zastraszenie, obojętność i władza będą zanikającym żartem. Do czasu, kiedy współczucie i ewolucja będą normą dla gatunkowej wyobraźni i pragnienia. Do punktu w naszej historii, kiedy będziemy zdobywać przestrzeń bez wyrządzania jakiejkolwiek krzywdy w jakikolwiek sposób. W tym momencie nasz gatunek będzie mógł być wreszcie „dumny” z siebie.

16. Sposób na stres: jakiś "kiler", wakacje spa czy prozac?
Lady Jaye. Wielka miłość!

17. Esencjonalne dla życia? Kawa, papierosy, alkohol, czekolada?
W naszej praktyce stosujemy zasadę „Nie różnicuj”. Przyjemność jest bronią kulturową. Używaj jej z rozwagą.

18. Otoczenie, które byś wybrał: miasto czy wieś, gdzie na mapie?
Nepal. Nasza pierwsza wizyta w Nepalu miała miejsce w latach 1991-1992. To zmieniło wszystko, w najlepszy możliwy sposób. Zrozumieliśmy, że nasza EGZY-ste-N-cja powinna być nabożna. Nie ma rozróżnienia pomiędzy naszym szacunkiem dla egzystencji i zmysłów oraz/lub apatii. Tak więc na wszelki sposób wybieraj zmysłową egzystencję. Zmieniaj sposób postrzegania i zmieniaj całą pamięć, wszystkie wspomnienia. Zabraliśmy innych do Nepalu i wróciliśmy, mówiąc sobie, że ten teren egzystencji dokonuje przemiany w najbardziej prowokujący, w pozytywnym sensie, sposób. Są miejsca, gdzie Boskość spotyka nasze doczesne połowiczne powłoki, w Nepalu i w Himalajach.

19. Co chciałbyś powiedzieć głowie swojego państwa?
Nie oczekuj. Nie osądzaj. Nie przywiązuj się.

20. Nad czym teraz pracujesz?
Pełnometrażowy dokument we współpracy z Marie Losier „Życie i czasy Lady Jaye i Genesisa Breyera P-Orridge’a”; rozszerzona, ponad 300-stronicowa „The Psychick Bible” wyd. Feral House Press; „The Collected Poems and Lyrics of Genesis Breyer P-Orridge 1961-2008” wyd. Heartworm Press; pierwsza powieść „Mrs Askwith”, wyd. Heartworm Press; „Esoterrorysta”, zbiór esejów Genesisa Breyera P-Orridge’a, wyd. Heartworm Press; „The Ballad Of Lady Jaye and Genesis” pełnometrażowy dokument Marie Losie o związku miłosnym i pandrogynii; „Genesis: The Next Book of Creation”, praca zamówiona dla Centre Pompidou w Paryżu; i trwające koncerty PTV3/Psyhic TV; ostatecznie seria wystaw artysty pandrogynicznego Genesisa Breyera P-Orridge’a na całym świecie.

Genesis Breyer P-Orridge
[10 December 2008]
by PopMatters Staff

+ + +

niedziela, 14 grudnia 2008

Dreamscape.008

"30 Ways to Die of Electrocution"

* * *

Dreamscape.007: "Odrzucona propozycja"

(foto:enea)


Odrzucona propozycja

Popłynął tam, gdzie nie było już widać dna, a niebieskość zlewała się przed oczami w jednorodną przestrzeń, czysty lazur. Nabrał powietrza w płuca i wpłynął między ogromne-leciutkie, pofałdowane bąble współczulnej, unerwionej galarety. Chłodny, soczysty błękit. I nagle, niewyraźnie...

Drobne igiełki żywego srebra, a za nimi jakaś postać, jakby płynna, królowa-czarownica, wodna syrena. Odetchnęła głęboko, aż zakołysało nim, kurczowo uczepionym głębi, i spytała:
- Co tu robisz?

Ból rozsadzał mu płuca, wypuścił kilka perełek powietrza i odpowiedział:
„Szukam alternatywnego rozwiązania. Dlaczego człowiek nie może być inteligentnym ssakiem, żyjącym w dwóch środowiskach: lądowym i wodnym?”
Głębia jakby zmarszczyła się wewnętrznymi prądami.

- Nie wpuszczę was tu! – zachichotała czarowna wodna kochanka, mignęła mu przed oczami płetwą i wypchnęła go jak skórzany worek na powierzchnię.
„Ale poczekaj, dlaczego?! Mógłbym wszczepić sobie implanty oskrzeli!!”, krzyczał obracając się śmiesznie na falach. Niestety bezskutecznie. Morze wyraźnie się już od niego odwróciło.

sierpień 2008

* * *

Obudź się, Awangardo!


Hector Zazou, Bony Bekaye: "Noir et Blanc", 1983
Ti-Coco, Toto Bissainthe: "Ti-Coco/Toto Bissainthe", 1999

Gniewny i ironiczny głos ponad nerwowym bitem z dziką gitarą i saksofonem. Hector Zazou, francuski kompozytor algierskiego pochodzenia, oraz Bony Bikaye, wokalista z Zairu, w projekcie, w którym wystepowali również Fred Frith i Mark Hollander, a za rytmy odpowiadał, jak sądzę, R-5 Human Composer.

Musi być coś, co "odstaje" od głównego nurtu, nieprzerwanie.
Te akurat rzeczy wyglądają najlepiej tylko widziane kątem oka.
Na przykład niedziela rano, gapisz się przez okno, a na podwórku wiatr targa po asfalcie srebrnym pudełkiem po butach. Nie, to pudełko po jakiejś części komputerowej. Coś w tylu Gibsona.
Krótkie spięcie.
Reszta obraca się prędzej czy później w swoje przeciwieństwo.
Ironiczny? Raczej cierpki głos tego Bony Bikaye.

A potem i tak pokrywa wszystko głos skrzeczącego jak kogut Ti-Coco, na płycie "Ti-Coco/Toto Bissainthe" z 1999.
Długie zaśpiewy jego i zespołu, ze skocznym akordeonem (ktoś przytupuje obcasem chmurach w beżowego pyłu), na swój sposób swingującym.

Czy na asfalcie obok srebrnego pudełka leży fioletowa myszka komputerowa, z urwanym kablem? Głos skrzeczącego jak kogut (ktoś przytupuje obcasem chmurach w beżowego pyłu).

W przerwach przedziera się zblazowany kosmiczny dancing: Sun Ra.

* * *

Ciekawe artykuły:
HECTOR ZAZOU 1948-2008
Toto (Marie Clotilde) Bissainthe 1934 - 1994

czwartek, 11 grudnia 2008

Re:Wizje


Inwazja Sztuki Niezależnej
Re:Wizje

ZOBACZ DOTKNIJ ZOSTAW
Stud-Yo, ul. Inżynierska 3 lok.13

10-12.XII.2008, g.17-22


366-osobisty wybór z czasu -->
Yola Zuchniewicz
(fotografie, oprawa muzyczna: Musiol/RH+)
Dotknij mnie! --> Vicka Blick
(performance, 12.XII.2008 g.19.00)
Anty-percepcja - Zostaw to --> Kass Jaśkiewicz
(performance, 12.XII.2008 g.20.00, muzyka: Mystic Break Masters)

* * *

środa, 10 grudnia 2008

X-NAVI --> Live@Dom Muz & Planetarium



X-NAVI
(Rafał Iwański/HATI) --> koncerty:

Dom Muz / ul. Podmurna 1/3, TORUŃ / 10.12.2008 (środa) g.19.00
Planetarium / ul. Hoffmana 1/7, GRUDZIĄDZ / 11.12.2008 (czwartek) g.18.00

* * *

środa, 3 grudnia 2008

Więźniowie to najlepsza publiczność

(foto: Pop Matters)

„Więźniowie to najlepsza publiczność”
czyli występy Johnny Casha w więzieniu Folsom.
By Jason Gross

„Kiedy Johnny Cash wchodził do przygnębiającego więzienia Folsom, 13 stycznia 1968 roku, nie miał pojęcia, jak wpłynie to na jego życie i historię muzyki popularnej. (...)”.

* * *

"Bank" w Galerii Piksel.avi.

"Bank Nieśmiertelnych Widoków" w Galerii Piksel, 2.12.2008.
(movie: enea)

"Bank" w Galerii Piksel.foto.1



(foto: enea)

"Bank Nieśmiertelnych Widoków" w Galerii Piksel, 2.12.2008.

"Bank" w Galerii Piksel.foto.2



(foto: enea)

"Bank Nieśmiertelnych Widoków" w Galerii Piksel, 2.12.2008.

"Bank" w Galerii Piksel.foto.3




(foto: enea)

"Bank Nieśmiertelnych Widoków" w Galerii Piksel, 2.12.2008.

* * *

Dreamscape.004

Shag (Josh Agle): "The Meat Lovers"

wtorek, 2 grudnia 2008

Kontekst


Pat CadiganWgrzesznicy/Synners”. Tłum. Konrad Walewski. Solaris, Olsztyn 2003.

Rozdział 25, s.327 i nast.:

„Valjean potrząsnął energicznie głową. Dinshaw przytrzymywała jego rękę, ściskając ją obiema dłońmi.
- Nie, nie, wszystko ci się pomieszało. On jest w kontekście. rozumiesz? On jest w kontekście, a my wszyscy jesteśmy wyjęci z kontekstu, bo on jest nieznajomym na kamienistym brzegu. Był nim zawsze. Ale my wszyscy jesteśmy wyjęci z kontekstu, a każdy wie, że jeśli wyjmiesz coś z kontekstu, to nie będzie to miało za cholerę sensu.
Gina skinęła głową.
- O jakim kontekście tu rozmawiamy? I gdzie w nim jest jej miejsce?
- To będzie mój kontekst, więc mogę mieć w nim każdego, kogo zechcę. – Valjean oparł podbródek na czubku głowy zakładniczki. Tamta zacisnęła powieki, zaś Gina dostrzegła, że dłoń Valjeana zaczyna się poruszać.
- Hej, dupku, daj sobie spokój z tymi głupotami! – krzyknęła. – Nie jesteś tu w kontekście swojej sypialni, obserwują cię jebani ochroniarze, namiłośćboską!
- Niczego nie zrobiłem – Valjean wyglądał na dotkniętego, ale wciąż patrzył błędnym wzrokiem.
[...]
- Val. Patrz na mnie – Gina podeszła na tyle blisko niego, na ile się ośmieliła, na wyciągnięcie ręki od ochroniarza stojącego po jej lewej stronie. Ochroniarz dostrzegł jej spojrzenie i dyskretnie poklepał kaburę swojego pistoletu obezwładniającego. Ona kiwnęła stanowczo głową, żeby tego nie robił i uniosła w górę obie ręce, żeby przyciągnąć uwagę Valjeana. Kontekst. Spadanie. Obraz sygnatura. Nieznajomy na kamienistym brzegu. Jakimś cudem jeden z tych elementów stanowił klucz do całej sytuacji. – A co do tego kontekstu. Rozmawiamy o muzyce, wideo, czy jak?
- Wideo – odparł z sapnięciem Valjean, co właściwie nie było odpowiedzią na jej pytanie. Jedną stronę twarzy oparł na głowie kobiety. – Gina, ty też tam byłaś. Tam gdzie jest wideo, prawda? – postukał się w głowę rękojeścią noża. – Jebane chińskie pudełka, jedno w drugim, a tamto w następnym. Byliśmy w tym następnym pudełku, ale teraz musimy przedostać się do kolejnego na zewnątrz. To jest kontekst. I widzisz, jeśli jesteś w środku wideo, nie jesteś nim samym, po prostu w nim jesteś.
[...]
- Zrozum, Gina – odezwał się nagle – powiedzmy, że masz butelkę, w której coś jest. Jesteś albo butelką, albo tym czymś w środku, ale nie możesz być obiema rzeczami naraz. Zgadza się?
Gina skinęła głową.
- Jak dotąd nadążam. Co dalej?
Zrobił sfrustrowaną minę.
- Jak to? Nie wkurza cię to?
- Jasne, jak cholera. Dokąd wchodzi ten nieznajomy?
- Możesz być czymś większym – powiedział Valjean. – Masz jakąś myśl, a ona chce się stać czymś więcej niż jest, więc staje się ideą i bardzo szybko staje się częścią ciebie. Tak jak to, tutaj, teraz. Jestem myślą. Chcę stać się ideą i być czymś więcej niż same myśli. Myśli takie jak ja. Zanim nieznajomy na kamienistym brzegu odwróci się, zobaczy mnie i sprawi, że zostanę taki, jaki jestem teraz.
[...]
- Nie wiesz, kim masz być, jeśli nie jesteś w kontekście – upierała się. – Pamiętasz, jak zrobiłam dla ciebie wideo, spadanie, liny, bandżi, wszystkie te rzeczy? – Zaczekała, aż potwierdzi skinieniem głowy. – Wyjmij to spadanie z kontekstu, i czym ono będzie?
- Spadaniem – odparł podejrzliwie.
- Tak sądzisz? Mogłabym uzyskać ten sam efekt, wznosząc się na odpowiednią wysokość odrzutowcem i pikując ostro w dół, albo przyczepiając kamerę do rakiety i wystrzeliwując ją, a potem puszczając nagrany materiał od końca. każdy z tych sposobów dałby mi ten sam efekt pędu. Potrzebowałam tylko zrobić tak, żeby obraz poruszał się w odpowiednim kierunku. To ma być spadanie w kontekście. Wyjęte z kontekstu, będzie tylko serią obrazów poruszających się z dużą prędkością. – Zwilżyła usta, przełykając z trudem ślinę przez wyschnięte gardło. – Co chciałeś dostać? Pieprzone obrazki pędzące z dużą prędkością czy cholerne spadanie?
Valjean zmarszczył surowo brwi.
- Teraz wszystko mi pomieszałaś.
- To nie ja – odparła, usilnie starając się nadać swemu głosowi zblazowany ton. – to fakt, że jesteś wyjęty z kontekstu. Ale musisz poznać swój kontekst, ponieważ będziesz miał tylko jedną okazję, żeby się w nim umieścić.
Zawahał się, zastanawiając się nad tym, co powiedziała.
- Skąd to wiesz?
- Kiedy robię wideo i coś mi nie wychodzi, wycinam to i wyrzucam. Nie nadaje się, nie pasuje do kontekstu. Jeśli chodzi o materiał filmowy, w porządku, ale co z myślami? Nie staniesz się żadną myślą, siedząc w kosmicznym kuble na śmieci, a jeśli nie znasz kontekstu, to właśnie tam możesz skończysz.
Nastąpiła trwająca całą wieczność chwila, kiedy absolutnie nic się nie działo, aż w końcu Valjean wypuścił kobietę”.

* * *

poniedziałek, 1 grudnia 2008

"Bank Nieśmiertelnych Widoków".2

(okładka oryginalna: enea)

Zapraszamy na wieczór autorski w stylu "dark future"

"Bank nieśmiertelnych widoków"

Fantastyczna suita miejska na gitarę, sekwenser i głos,
na motywach powieści "Rdza" Rafała Nowakowskiego.

(słuchowisko "na żywo" / koncert "spoken word")

Wykonawcy: eRefeN & Nut Cane (Frutti di Mare)
Oprawa wizualna: Enea

2 grudnia (wtorek) 2008 r. / g.19.00

galeria PIKSEL / ul. Noakowskiego 12 m. 43

wstęp wolny

-----
Fragmenty powieści możecie znaleźć na blogu (ten oraz nastepne posty):
http://z-dystansu-erefen.blogspot.com/2008/10/1-poranny-alert.html
-----

Po akcji zapraszamy na pokaz
cyklu awangardowej animacji francuskiej:
"Les Religions Sauvages"
http://www.lederniercri.org/shop/DVD.htm
kolektywu artystycznego Le Dernier Cri
http://www.lederniercri.org/DCflash/contenu.htm

sobota, 29 listopada 2008

Dreamscape.003

Jason Limon: "My mind makes my mind go numb"

Wyrwani ze snu

(okładka)

William Gibson: "Spook Country", Nowy Jork 2007

Niczym wyrwani ze snu, zostajemy porwani przez narrację, zanim jeszcze zorientujemy się, gdzie jesteśmy i o co chodzi. Jak zwykle u Gibsona, osobne, wręcz samotne wątki następują po sobie gwałtownie, jak przerwy na reklamę bez zapowiedzi: dziennikarka, była gitarzystka, która pisze artykuł o geohakerach, artystach sztuki lokacyjnej. Tito, szpieg z Nowego Jorku, potomek kubańskich Rosjan, obeznany w "sistiemie" orisza. Agent niewiadomych służb i więziony przez niego tłumacz wolapik, uzależniony od antydepresantów. Ich wątki przenikają się, jak przełączane pilotem kanały na kablówce, a z ogólnego obrazu wyłania się historia, która krąży wokół fantomatycznego artefaktu: turkusowego kontenera towarowego.
Jak wszystkie powieści Gibsona, „Spook Country” hipnotyzuje obrazami zbliżeń o doskonałej rozdzielczości. Podgląd wielu kamer, ostrość fragmentu, metafora migawki. Poznajemy rzeczywistość poprzez te strzępki, które docierają do bohaterów. Z „podglądu” ich wątków wyłania się fabuła. Opowiadana lakonicznym, beznamiętnym głosem automatycznej sekretarki albo tekstu przesuwającego się po ekranie LED.
Co więcej, ta lakonicznie opowiadana intryga, równie lakonicznie się kończy. A w zasadzie urywa, bo dalsze losy kontenera nie są nam znane. Asystujemy przy wykonaniu czegoś, co jedna z bohaterek nazywa „takim psikusem, że trzeba być szalonym, aby się na niego porwać”. Kontener odpływa dalej w świat, przeżywszy przygodę, której nikomu nie może opowiedzieć.
We wszystkich powieściach W. Gibsona skomplikowane, splątane, wielowątkowe intrygi kończą się czymś w rodzaju anty-suspensu. Sądzę, że jego ponowoczesne fabuły celowo kończy coś mało znaczącego, nie spektakularna katastrofa, ale raczej wygaszenie pędu, wyłączenie mocy.
Bardzo subtelne, a jednocześnie mocne jest w tej książce podsumowanie współczesności Stanów Zjednoczonych. W sensacyjnej fabule technologicznego thrillera pisarz przemyca swoją deklarację: „This is the end. The end of american dream”. Teraz zobaczymy, czy sen potrafi się odrodzić. Na szczęście z naszej perspektywy ta książka, elegijna w stylu i nastroju, opisuje kraj, który miejmy nadzieję, odchodzi do przeszłości.

William Gibson: „Spook Country. W kraju agentów”. Książnica, Katowice 2008.

* * *

Dreamscape.002

Gary Taxali: "Poof"

środa, 26 listopada 2008

The Residents: "Bunny Boy"




The Residents: "Bunny Boy" Tour
26 listopada 2008 r. / "Stodoła" / ul. Batorego 10 / Warszawa

"Bunny Boy" w "Stodole" - czy to nie znaczące?
Cóż, w sytuacji, gdy wszystko jest niejasne, wszystko jest również znaczące.
I tak Mieszkańcy, Mistrzowie Kamuflażu i Odkrywcy Drugiego Dna powinni być tego świadomi.
A przynajmniej taką strategię obrali, która zakłada świadomość podobnych koincydencji.

* * *

I rzeczywiście skojarzenia rozsiewają się obficie. Wciągani jesteśmy, w historię tak ogólną, tak intymną, że może należeć do każdego. Facet ma brata, jego brat zaginął. Kiedy pojechał na wyspę Patmos. On był razem z nim. A teraz nie ma jego brata. On z nim był. Zabił go? Czy może jego brata w ogóle nie było? Historia zmarnowanego pokolenia Amerykanów, którzy "gdzieś w Grecji" zabili swojego lepszego brata? Ale niestety chyba nigdy go nawet nie mieli. I teraz chcą uratować świat. Choć chyba już na to za późno, jeśli liczyć ich wiek.
The Residents, ten legendarny zespoł, który stworzył to wszystko, stał jakby na marginesie opowieści, na prawo teatralnej sceny. Ubrani na czarno z lampkami na skroniach, grali jak prawdziwe podziemne gwiazdy muzyki z lat 70., czasem porąbaną wersję rocka symfonicznego, czasem poważnie skwaszoną nową falę, czasem normalny trans. Czworo muzyków tworzyło wspaniałe wszechświaty dźwiękowe, drapieżne, transowe, perfekcyjnie zsynchornizowane ze światłami, które autentycznie zmieniały percepcję (np. szybko pulsujące niebieskie z czerwonym).
I tak synchronizowały się jakoś wszystkie historie z życia. Kolega w Grecji był niedawno, każdy otrzymuje jakieś niepokojące meile. I na wszystkim kładzie się cień groteskowej trwogi.

* * *

wtorek, 25 listopada 2008