wtorek, 30 grudnia 2008

Saga o parapsychicznych herosach

Psychotronic punk

A.A. Attanasio "RADIX" 1981

Zdarzają się utwory, które są zbyt ekscentryczne, by zostały obwołane arcydziełami. Tak jest z powieścią „Radix” A. A. Attanasio. Rozwlekła i posępna, budzi szacunek i uwagę epicką rozległością metafizycznej wizji. Jest to bowiem fantastyczny cykl, który rozgrywa się w wymiarze parapsychicznym. „Radix”, pełnym neologizmów językiem alternatywnej mitologii i kosmologii opisuje przyszłość, w której Ziemia przeszła przez wiązkę promieniowania kosmicznego, Linergię, wywołującą zmiany w magnetyzmie Ziemi oraz psychotroniczne mutacje u ludzi. W tysiąc lat później rodzą się bezpłciowe dzieci o fenomenalnych zdolnościach telepatycznych.
Monumentalne sploty fabuły i wzniosłe dialogi postaci, długowiecznych istot psychicznych, które zmieniają ciała nosicieli, a czasem „ujeżdżają” po kilka ciał, jak choćby główny antagonista Rubeus, inteligentny kryształ wielkości góry. W tym wszystkim główny "ludzki" bohater Sumner, który zmienia się z nastolatka w wyszkolonego mentalnego mordercę, mimo szalonych metamorfoz i heroicznych perypetii pozostaje sobą, czyli kimś, kto stara się przeżyć za wszelką cenę.
„Radix” przedstawia to, czym fantasy mogłoby się stać, gdyby nie zwyciężyła komercja w stylu „podziemia i smoki”. Radix to protoplasta nieistniejącego gatunku „psychicznego punk”, psychotronic punka, na wzór cyberpunka. Autentyczna neo-gotycka powieść parapsychiczna, czy w zasadzie okultystyczny cykl powieściowy.

I chociaż są fragmenty, od których braknie tchu:

„Chciał znów być jednocześnie próżnią i objawieniem wszechrzeczy, zamiast gnieść się w jednym małym umyśle, uparcie walcząc o swoją tożsamość. Ale nie mógł dać za wygraną. Na tym małym świecie miot był zagrożony wytępieniem. Bez bogumysłów psynergia miotu ulegnie rozproszeniu i nigdy nie nastapi zapowiadany powrót na Unchalę. Musiał ograniczyć samego siebie, aby wzmocnić miot... ale nigdy nie zapomni, jak dobrze mu się żyło w gwiazdiostacji – snobłyskowej otchłani wypełnionej muzyką, wizjami, koziołkowaniem i swobodną niejaźnią” (s.425-426)

To jednak zdarzają się i takie ustępy, które zmuszają do namysłu, a to jest największe osiągnięcie fantastyki:

„Sto kilometrów ponad tobą szumi ocean jonów. To strefa aktywności rozciągająca się pomiędzy atmosferą a rojowiskiem energii, jakim jest kosmos. Ten ocean zamieszkują elektryczne stworzenia. Przemieszczają się pchane przeciwstawnymi prądami. Słoneczne pływy dostarczają im pożywienia. Słuchają gwiazd i poznają się nawzajem bez słów.”
„Ludzie potrafią modulować przepływ jonów przez własne ciała. Niektórzy są w stanie nawet skierować taki strumień poza swoje ciała. Ale to niebezpieczna rzecz. Słyszałeś o Samorzutnym Humanospaleniu? Różnica potencjałów pomiędzy ziemią a jonosferą wynosi miliard elektronowoltów.”
„Czasami przepływ jonów odbywa się w odwrotną stronę. W każdej sekundzie następuje w atmosferze sto wyładowań, które my postrzegamy jako błyskawice. Jednak najbardziej zdradzieckie są »złe wiatry« – sirocco, mistral, mona, oskur: mnóstwo dodatnich jonów spada wtedy z atmosfery na olbrzymie obszary. Te jony tworzą się, kiedy wiatr słoneczny i promieniowanie kosmiczne rugują elektrony z cząsteczek powietrza na obrzeżach kosmosu. To słońce i gwiazdy pozbawiają ziemię elektronów.”
„Elektryczny strumień opływający ludzkie ciało jest bardzo delikatny. Jeśli przepływ ten zostanie zakłócony, ludzie czują się tak, jakby znajdowali się w nie swoim ciele.”
„Banalny fakt: życie jest elektryczne. Życie to światło.”
„Światło jest ponadczasowe. Nie zmienia się, kiedy przemierza przestrzeń. Kiedy natyka się na cząsteczkę pyłu czy gazu ulega nieodwołalnym przekształceniom. Ale wszechświat w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach jest próżnią. Większość świetlnych promieni będzie przemieszczać się bez końca”. (s. 475-476)

A. A. Attanasio „Radix”. Nowy Jork, 1981.
Tłum. Rafał Wilkoński. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.

Brak komentarzy: