wtorek, 2 grudnia 2008

Kontekst


Pat CadiganWgrzesznicy/Synners”. Tłum. Konrad Walewski. Solaris, Olsztyn 2003.

Rozdział 25, s.327 i nast.:

„Valjean potrząsnął energicznie głową. Dinshaw przytrzymywała jego rękę, ściskając ją obiema dłońmi.
- Nie, nie, wszystko ci się pomieszało. On jest w kontekście. rozumiesz? On jest w kontekście, a my wszyscy jesteśmy wyjęci z kontekstu, bo on jest nieznajomym na kamienistym brzegu. Był nim zawsze. Ale my wszyscy jesteśmy wyjęci z kontekstu, a każdy wie, że jeśli wyjmiesz coś z kontekstu, to nie będzie to miało za cholerę sensu.
Gina skinęła głową.
- O jakim kontekście tu rozmawiamy? I gdzie w nim jest jej miejsce?
- To będzie mój kontekst, więc mogę mieć w nim każdego, kogo zechcę. – Valjean oparł podbródek na czubku głowy zakładniczki. Tamta zacisnęła powieki, zaś Gina dostrzegła, że dłoń Valjeana zaczyna się poruszać.
- Hej, dupku, daj sobie spokój z tymi głupotami! – krzyknęła. – Nie jesteś tu w kontekście swojej sypialni, obserwują cię jebani ochroniarze, namiłośćboską!
- Niczego nie zrobiłem – Valjean wyglądał na dotkniętego, ale wciąż patrzył błędnym wzrokiem.
[...]
- Val. Patrz na mnie – Gina podeszła na tyle blisko niego, na ile się ośmieliła, na wyciągnięcie ręki od ochroniarza stojącego po jej lewej stronie. Ochroniarz dostrzegł jej spojrzenie i dyskretnie poklepał kaburę swojego pistoletu obezwładniającego. Ona kiwnęła stanowczo głową, żeby tego nie robił i uniosła w górę obie ręce, żeby przyciągnąć uwagę Valjeana. Kontekst. Spadanie. Obraz sygnatura. Nieznajomy na kamienistym brzegu. Jakimś cudem jeden z tych elementów stanowił klucz do całej sytuacji. – A co do tego kontekstu. Rozmawiamy o muzyce, wideo, czy jak?
- Wideo – odparł z sapnięciem Valjean, co właściwie nie było odpowiedzią na jej pytanie. Jedną stronę twarzy oparł na głowie kobiety. – Gina, ty też tam byłaś. Tam gdzie jest wideo, prawda? – postukał się w głowę rękojeścią noża. – Jebane chińskie pudełka, jedno w drugim, a tamto w następnym. Byliśmy w tym następnym pudełku, ale teraz musimy przedostać się do kolejnego na zewnątrz. To jest kontekst. I widzisz, jeśli jesteś w środku wideo, nie jesteś nim samym, po prostu w nim jesteś.
[...]
- Zrozum, Gina – odezwał się nagle – powiedzmy, że masz butelkę, w której coś jest. Jesteś albo butelką, albo tym czymś w środku, ale nie możesz być obiema rzeczami naraz. Zgadza się?
Gina skinęła głową.
- Jak dotąd nadążam. Co dalej?
Zrobił sfrustrowaną minę.
- Jak to? Nie wkurza cię to?
- Jasne, jak cholera. Dokąd wchodzi ten nieznajomy?
- Możesz być czymś większym – powiedział Valjean. – Masz jakąś myśl, a ona chce się stać czymś więcej niż jest, więc staje się ideą i bardzo szybko staje się częścią ciebie. Tak jak to, tutaj, teraz. Jestem myślą. Chcę stać się ideą i być czymś więcej niż same myśli. Myśli takie jak ja. Zanim nieznajomy na kamienistym brzegu odwróci się, zobaczy mnie i sprawi, że zostanę taki, jaki jestem teraz.
[...]
- Nie wiesz, kim masz być, jeśli nie jesteś w kontekście – upierała się. – Pamiętasz, jak zrobiłam dla ciebie wideo, spadanie, liny, bandżi, wszystkie te rzeczy? – Zaczekała, aż potwierdzi skinieniem głowy. – Wyjmij to spadanie z kontekstu, i czym ono będzie?
- Spadaniem – odparł podejrzliwie.
- Tak sądzisz? Mogłabym uzyskać ten sam efekt, wznosząc się na odpowiednią wysokość odrzutowcem i pikując ostro w dół, albo przyczepiając kamerę do rakiety i wystrzeliwując ją, a potem puszczając nagrany materiał od końca. każdy z tych sposobów dałby mi ten sam efekt pędu. Potrzebowałam tylko zrobić tak, żeby obraz poruszał się w odpowiednim kierunku. To ma być spadanie w kontekście. Wyjęte z kontekstu, będzie tylko serią obrazów poruszających się z dużą prędkością. – Zwilżyła usta, przełykając z trudem ślinę przez wyschnięte gardło. – Co chciałeś dostać? Pieprzone obrazki pędzące z dużą prędkością czy cholerne spadanie?
Valjean zmarszczył surowo brwi.
- Teraz wszystko mi pomieszałaś.
- To nie ja – odparła, usilnie starając się nadać swemu głosowi zblazowany ton. – to fakt, że jesteś wyjęty z kontekstu. Ale musisz poznać swój kontekst, ponieważ będziesz miał tylko jedną okazję, żeby się w nim umieścić.
Zawahał się, zastanawiając się nad tym, co powiedziała.
- Skąd to wiesz?
- Kiedy robię wideo i coś mi nie wychodzi, wycinam to i wyrzucam. Nie nadaje się, nie pasuje do kontekstu. Jeśli chodzi o materiał filmowy, w porządku, ale co z myślami? Nie staniesz się żadną myślą, siedząc w kosmicznym kuble na śmieci, a jeśli nie znasz kontekstu, to właśnie tam możesz skończysz.
Nastąpiła trwająca całą wieczność chwila, kiedy absolutnie nic się nie działo, aż w końcu Valjean wypuścił kobietę”.

* * *

Brak komentarzy: