środa, 17 listopada 2010

Wściekła mantra


Wściekła mantra

Gwałtowny skok,
nieopanowane pragnienie, poniewczasie. Oko wyobraźni
ogarnęło nas, mości się, rozchylając płatki, wargi ulotnej chwili
Otwarte w wyobraźni, rozkwitające, rozwierające się na
wspomnienia z życia, które nigdy się nie wydarzyło.
Łączy nas tylko to, co nie istnieje, nie istniało
i nie mogłoby zaistnieć.
Nie pozostaje nam nic innego, jak wyobrażać sobie
naszą własną przeszłość,
Skoro nasza przyszłość jest niemożliwa, a nasza teraźniejszość jest
Ekstatycznym zderzeniem przyjemności i bólu, agresji i miłości.
Zwyczaje godowe drapieżników.
Wykradzione światu momenty, tylko dla nas dwojga,
My sami, wbrew sobie, zbliżamy się do siebie,
pieprzona polityka uczuć,
Dwoje agentów wrogich mocarstw,
urządzających sobie ryzykowne tete’a’tete
Odnaleźli się poniewczasie.
Krzyki, gwałtowne ruchy, jej włosy w moich zębach, moje nasienie na jej brzuchu, na stole, na podłodze. Magiczny, tajny podpis pod tym, co się wydarzyło. Eteryczna postać odmalowana zapachami, echo jej głosu. Cielesne doznania są najmocniejszym narkotykiem dla duszy.
A między nami krąży mantra, jak wściekły pies:
TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK ZDARZYŁO SIĘ NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO NIE TAK BYŁO

* * *

Brak komentarzy: