wtorek, 30 sierpnia 2011

Portugalia 5




-->
17.08.2011, środa
Estremadura: Figueira da Foz, Pedrõgão – Nazarré – São Martinho da Porto

Wstajemy sfrustrowani, niebo wciąż grzęźnie w szarych kłębach chmur, ocean, groźny i zasępiony, wciąż się marszczy. Wyjeżdżamy z miasta i jedziemy wzdłuż wybrzeża. Zaspana Portugalia leniwie budzi się do życia. Tropikalny krajobraz, palmy, cyprysy, biało-beżowe domy, ceramika, motocykle, melony, koty i matrony – cały świat wygląda na zdezorientowany. Okolica wygląda dość niesamowicie: krajobraz Południa, w którym zabrakło słońca, jakby dziwny kataklizm usunął kolor i światło z otoczenia.

Jednak jeszcze przed południem, pogoda kompletnie się zmienia. Dojeżdżamy do następnej miejscowości, znajdujemy sympatyczną, pustą plażę - i po kilkunastu minutach chmury rozwiewają się, a na lazurowym niebie rozlewa się oślepiające słońce. Wybrzeże, poszarpane, beżowe skały i złoty piasek: piękna szrama na obliczu Ziemi. Ląd urywa się nagle i zaczyna się ocean: zmienny i wyrazisty, odwieczny i niepowtarzalny. Ocean ogarnia nas radosnym błękitem i bielą, aż po nieskończoną rozmytą linię, gdzie żywioł spotyka się z niebem. Woda oceaniczna jest ciemniejsza, niż w zwykłym morzu, wiatr bardziej słony, a zapach oceanu jest taki intensywny, niemal seksualny... Inny świat, żywa przestrzeń, w której jednostka jest anonimową, żywą drobiną. Wobec tej żywej potęgi człowiek czuje się drobną cząsteczką, jakich miliony wypełnia ten zmienny organiczny fluid. Może dlatego nad brzegiem morza tak łatwo doznać euforii, zagubić się i rozpuścić w pierwotnym istnieniu.

Spaleni wracamy na drogę, do normalnego życia. Jedziemy wzdłuż wybrzeża, mijamy plaże, przejeżdżamy zatłoczone Nazarré, a potem zatrzymujemy się w małym, urokliwym mieście nad zaciszną, niemal idealnie okrągłą zatoczką, w której groźny ocean staje się oswojonym jeziorem. São Martinho da Porto, miła, familiarna miejscowość – stajemy na parkingu nad plażą. Po południu kochamy się wewnątrz samochodu, pośród rodzin i plażowiczów wracających na obiad.

* * *

Brak komentarzy: