niedziela, 16 grudnia 2018

Otwarcie






Otwarcie

Skąd wiesz, czy nie jest każdy ptak, który swą drogę tnie powietrzną,
światem rozkoszy nieobjętym, co grzęźnie w zmysłach twoich pięciu?
William Blake Zaślubiny Nieba i Piekła

Podniosłem rękę
na głęboką źrenicę, ciemny krzyk
dochodzący spod mostów, Poniatowskiego i Łazienkowskiego, tych w Pradze i w Arnhem, i tego w Avinionie,
na bełkotliwą źrenicę, zamuloną, ale wiecznie otwartą
gębę z migotliwym językiem jak rozpuszczony w powietrzu ślimak
(Psy szczekają jak oszalałe na gwiazdy, na góry, na ciszę
i rak po dnie obiega całą ziemię).
Podniosłem rękę i wrzuciłem w smolisty nurt
swoją różdżkę, patyk na drugi filar
nieistniejącego, niemożliwego mostu
(pierwszy grzęźnie wśród zielonych łąk,
kołysze w swoim kamiennym brzuchu
uśpione słońce). Jego źrenica!
która nie patrzy,
która nie pokazuje w uśmiechu spod mięsistych warg
równych, złotych zębów, potężnych jak kamienie w murach Baalbek,
która nagina do swojej melodii pnącza winogron i wstrząsa lotem pszczół,
która wskrzesza cień gałęzi drzewa owocowego,
do której pną się mosty, Poniatowski i Łazienkowski, te w Pradze i w Arnhem, i ten w Avinionie,
szczególnie ten nieskończony most w Avinionie i jego odbicie w wodzie, dwoje bliźniąt
obejmujących się pod koroną oślepiającego Drzewa,
splecionych w jeden pień
pod koroną płonącą Drzewa,
komunia bez konsumpcji
radość bez upływu
za murami ogrodu
I opuszczamy, żegnamy, zapominamy szeroki
świat pełny świat Zawieszony świat, gdzie centrum rozsypało się
jak twarz powstała na moment z roju much, pszczół i żuków,
plany zmyliły drogi, a drogi zawracają i gubią się
na peryferiach, które zdają się nie mieć końca
(kamienie graniczne zarastają mchem i zmierzchem,
przybrzeżne boje zagarniane przez odpływ-przypływ).
I przywołujemy, witamy, pozdrawiamy szeroki
świat nieskończony świat Pływający świat, gdzie, jak się okaże,
istnieją tylko otwarte przejścia,
znaki wskazują tylko nowe kierunki,
a ołtarze wznoszą się w sypialniach
(i, co jest oczywiste, każdy oddycha jednym ciągle innym wiatrem
stąpa po jednej i tej samej ziemi
przekracza jedną ciągle inną wodę
podąża za jednym i tym samym ogniem
karmi się jednym i tym samym ciągle innym duchem).
Przekraczamy, przepuszczając nas
Otwiera się gigantyczna ręka
Chmur, kłęby to palce, wnętrze pełne bruzd,
Związane, spięte, choć każda część oddala się od innej.
Przechodzimy prze Bramę Rozkwitających Kwiatów -
– cudownie bosko bezwstydne
płatki i pręciki,
słupki i kielichy,
gdzie pyszni się kolor, dziecko światła;
Gdzie wślizgujemy się my, dzieci światła, w
Róż Tulipanów Lotosów –
– cudownie bosko bezwstydne –
płatki i pręciki, słupki i kielichy,
gdzie kryje się cień, starszy brat światła.
Roześmiana, w Aksamitnym Pokoju,
Jedynej Przestrzeni,
Mówi Księżna: Znajdziesz tu też miejsca
pełne ciemności, kręte nory, jaskinie i tunele,
miejsca wiecznego zmroku, często zapomniane.
Bo noc to nie pora, nie czas,
ale inna przestrzeń, świat zakamarków, kręte nory, jaskinie i tunele.
Szukasz ciekawostek i atrakcji?
Błyszczących powłok i migających napisów?
Znajdziesz zagadki, często zapomniane.
Mój miły podróżniku, tylko zamknij oczy,
a moje nurty porwą cię przez kręte nory, jaskinie i tunele,
opuścisz papierowe bóstwa
i zwiedzisz konstelacje przyjemności, często zapomniane.
Tak mówi Księżna do każdego z nas.
I przepuszcza nas.

* * *

[między 1995-1998]



Brak komentarzy: