poniedziałek, 14 lutego 2011

Herbert Marcuse: "Eros i cywilizacja"

"Ojciec, ograniczony w rodzinie i swym jednostkowym autorytecie, o którym przesądza biologia, odradza się jako o wiele potężniejszy w postaci administracji chroniącej życie społeczeństwa oraz w postaci praw chroniących administrację. Te ostateczne i najbardziej wysublimowane wcielenia ojca nie mogą być obalone "symbolicznie", poprzez usamodzielnienie się: od administracji i jej praw nie można się uwolnić, wszak wydają się one najwyższym gwarantem wolności. Bunt przeciw nim byłby znów najwyższą zbrodnią - tym razem nie byłaby to bowiem rebelia przeciw despocie-zwierzęciu zakazującemu zaspokojenia, ale przeciw mądremu porządkowi, który zapewnia dobra i usługi dla coraz lepszego zaspokojenia ludzkich potrzeb. Rebelia jawi się teraz jako zbrodnia przeciwko całej ludzkiej społeczności i jako taka pozostaje poza nagrodą i poza odkupieniem".

Herbert Marcuse "Eros i cywilizacja" (1955, 1966), tłum. Hanna Jankowska, Arnold Pawelski. Warszawa 1998.

* * *

Ten fragment jeszcze mi odpowiada, ale co do reszty książki - mam wrażenie, że sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Eros został ucywilizowany, a sen Marcusego stał się jego koszmarem. Cywilizacja, zamiast wypierać popęd poprzez kontrolę - nauczyła się go wykorzystywać do kontroli nad jednostkami.

Miejsce pracy (wyrzeczenia, powstrzymanie zaspokojenia) zajęła konsumpcja (afirmacja, zaspokojenie popędu), miejsce niedostatku (powód wyrzeczenia) zajął nadmiar (przymus spełnienia).. I tak dalej, i tak dalej..

Oby ktoś mi udowodnił, że się mylę.. Bo inaczej.. zamknięcie zostało dokonane.. Już nie wyparcie i sublimacja, ale popęd i jego zaspokojenie to mechanizmy kontroli.

Obroną przed społecznym ego była anarchiczna siła libido. Ale czy pojedyncze ego może ochronić się przed społecznie wykorzystywanym libido? Brr..

* * *

2 komentarze:

Jeju! pisze...

Polecam obejrzeć fatalną reklamę pizzerii Dominium. http://www.youtube.com/watch?v=8YutMWvzGMI

Najlepsze, że nawet wczoraj przed seansem braci Cohen, leciała w kinie i niektórzy się podśmiewali.

eRefeN pisze...

tak, ta reklama jest znamienna. ostatnio z wieloma osobami rozmawiałem o dystrybucji czasu, nakładaniu się różnych wątków na siebie, o tzw. "braku czasu", o "właściwej" i "niewłaściwej" porze na coś.. kwestia dysponowania "czyimś" czasem - np. w pracy nie chodzi o to, czy coś "produkujemy" - ważne jest, że "poświęcamy jej swój czas"(nie robimy nic innego, nic np. przyjemnego, jesteśmy "dyspozycyjni", na mentalnej smyczy). potem mamy czas na rozrywkę - ale znowu, nie możemy wtedy robić nic praktycznego (w weekendy wieczorami musimy się "bawić", "marnować czas", "szaleć")..
dystrybucja czasu to główny element kontroli po-przemysłowego społeczeństwa -
a kwestia napięcia seksualnego, rozładowania, odczuwania przyjemności, to głównie kwestia doznawania upływu czasu (WSB)