wtorek, 8 lutego 2011

John Fowles: "Kanały czasoprzestrzeni"


"Człowiek jest zaklinowany pomiędzy swoje pragnienie społeczne i indywidualne. Sądzę, że "nemo", poczucie, iż jest się nikim lub niczym, może pozbawić nas rozsądku i przywieźć do przemocy. W całej historii ludzkości jest to ukryty motyw - owa nieznośna potrzebna udowodnienia, że jest się kimś - niezliczonych szaleństw i aktów przemocy"

‎"Dla mnie humanizm to w gruncie rzeczy hołdowanie niechęci czy pogardzie dla przemocy. Jest to w pewnym sensie filozofia kompromisu. Świat w chwili obecnej to rozdrażnione gniazdo os, na poziomie społecznym, politycznym i jednostkowym. Dla mnie najbardziej oczywistą ułomnością rodzaju ludzkiego, widoczną również w jego haniebnym stosunku do innych gatunków, jest jego brak humanizmu".
(John Fowles, wywiad, 1993)

John Fowles: "Kanały czasoprzestrzeni". Rebis, Poznań 2002.

* * *
Czemu wybrałem akurat te dwa cytaty? Chyba po to, żeby sprowokować ludzi na faceboooku... W zasadzie należałoby przepisać cały wywiad, każdy jego fragment stanowi jakieś oświecenie i pełne, harmonizujące rozpoznanie. Już dawno nie czułem takiego szacunku i podziwu, a jednocześnie odpowiedniości i bliskości z tym, kim mógłbym się stać, gdyby nie moja niezbyt szczęśliwa biografia i niskie skłonności... Tak, poczucie bliskości - nie z intelektualista, nie wielkim pisarzem - ale z humanistą, dążącym do pojednania, duszy, umysłu i natury. Cały ten wywiad mógłby być moim artystycznym credo - ale czuję, że trudno będzie mi do niego dorosnąć w tym wcieleniu.

* * *
W odpowiedzi do pierwszego fragmentu ktoś podesłał mi taki cytat z Williama Faulknera:

"The aim of every artist is to arrest motion, which is life, by artificial means and hold it fixed so that a hundred years later, when a stranger looks at it, it moves again since it is life. S...ince man is mortal, the only immortality possible for him is to leave something behind him that is immortal since it will always move. This is the artist’s way of scribbling “Kilroy was here” on the wall of the final and irrevocable oblivion through which he must someday pass."

Takie podejście jest mi kompletnie obce, dla mnie reprezentuje to, czym jest: hałaśliwą, młodzieńczą kulturę amerykańską, wciąż w wyścigu do pierwszego miejsca (może dlatego, że jest ostatnia). Ale tego nie mogłem napisać, nie chciałem wzbudzać kłótni z kimś nieznajomym... Odpisałem więc w sposób bardziej abstrakcyjny i stonowany:

"rozumiem. ale mnie bliższy Fowles niż Faulkner. cóż, to chyba odwieczna opozycja natury i umysłu. kultury greckiej i kultury rzymskiej: panta rhei i non omnis moriar.. chyba - bo tak strzelam na rybkę.."

* * *

Brak komentarzy: