wtorek, 12 stycznia 2016

9. „Illusion’s Asian Center”


9. „Illusion’s Asian Center”

Wieczorem, w niewielkiej miejscowości, natknęli się na jedyny otwarty sklep. Wielki magazyn chińskich produktów, kolorowy, rozświetlony i hałaśliwy, oferował asortyment wszelkiego rodzaju, sprzęt nagłaśniający, odtwarzacze i wielkie głośniki, kolorowe lampki, zegarki, parasolki, nożyczki, zabawki, plastykowe latawce, samochodziki, lalki, lakiery do włosów, zeszyty szkolne, ramki do zdjęć, łyżki, radia, termosy.
Nad wejściem barwny, neonowy napis głosił: „Illusion’s Asian Center”. Weszli do środka, żeby kupić wodę, ale mocno się zawiedli. W całym sklepie nie było ani jednej butelki. Natomiast sprzedawca przyglądał się im z ciekawością.
– Dokąd jedziecie? – spytał w końcu młody, szczupły i blady Chińczyk.
Dzieciak czuł słabość do Azjatów, spokojnych, skupionych, cierpliwych i zawsze uśmiechniętych. Skośnooki kolega w klasie był sprytny i wesoły, zawsze wymyślał jakieś gry i zabawy. Dlatego teraz bez zastanowienia Dzieciak odpowiedział:
– Chcemy dostać się do Europy!
– Po co tam jedziecie? Europa jest skończona! – jakby na przekór swoim słowom Chińczyk uśmiechnął się pogodnie.
To samo mówił lekarz, którego spotkali kilka tygodni temu. Ojciec już miał skarcić Dziecko, ale zaczął słuchać sprzedawcy. Chińczyk tłumaczył, dlaczego Europa była skazana na zagładę. Powodem była jej filozofia życiowa, typowy dla europejskiej mentalności dualizm, rozdział idei i formy, ducha i materii, wnętrza i zewnętrza, substancji i naczynia. W ten sposób już same fundamenty kultury europejskiej kryły w sobie pęknięcie i rozpad. Europejczycy mieli dobre zamiary i szlachetne intencje, które niszczyli przez swoją żądzę władzy i pragnienie posiadania. Ten podział musiał doprowadzić do upadku.
– Lepiej przyjedźcie do nas, do Chin! – sprzedawca protekcjonalnie położył im ręce na ramionach. – Ja mam rodzinę w Szanghaju, pokażę wam zdjęcia. Zobaczycie, jak tam jest wspaniale!
Spod kasy wyciągnął album ze zdjęciami. Ujrzeli na nich wielką, roześmianą rodzinę w otoczeniu rozświetlonego, migotliwego i ruchliwego miasta. Matka od razu poczuła sympatię do tego człowieka i do tamtego odległego świata. Ojciec uświadomił sobie, że rozsypuje się jego kolejny plan. Zacisnął zęby, by nie okazać złości.
Rozmawiali jeszcze długo. Sprzedawca podał im numery telefonów, pod które mieli dzwonić, kiedy znajdą się w Chinach. Wydali w sklepie znacznie więcej, niż mogli sobie na to pozwolić. Chińczyk skutecznie sprzedawał iluzję użyteczności, komfortu, produktywności i satysfakcji.
Jednak im dalej odchodzi od „Illusion’s Asian Center”, tym bardziej te rewelacje wydawały się wątpliwe. Wszystkie jednorazowe produkty, które kupili w chińskim sklepie, okazały się tandetne. Składany parasol rozpadł się przy pierwszym otwarciu. Zapalniczka natychmiast zgubiła kamień. Termos przeciekał.
Światła, ruch i głośna muzyka stawały się coraz bardziej odległe. Wyglądały i brzmiały coraz bardziej płasko i sztucznie. Smętnie zanurzyli się w surową ciemność nocy.

* * *

Brak komentarzy: