Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 czerwca 2010

Procesja

Idzie figura Matki Boga, idzie obraz Świętej – patronki parafii, wreszcie idzie Ciało Syna Bożego. Jeden z celebrantów opóźnia pochód i baldachim ponad hostią osuwa się na jednym z rogów. Procesja zachowuje dość ścisła hierarchię. Przed obrazem kroczą małe dziewczynki, które z koszyków rzucają pod nogi obrazu płatki kwiatów. Kobiety oprowadzają swoje ukwiecone, przybrane koronkami waginy.
Dostęp do egzaltowanej ekstatycznej waginy ma jedynie Syn Boży, ale i on wkrótce zostanie zamęczony w momencie dojrzewania seksualnego, zostanie zaszlachtowany w poczuciu winy za własne erekcje., przybity do krzyża – fallicznego narzędzia tortur. I znów pochłonie go macica, szara i obumarła, zniesmaczona, żałobna, zarośnięta włosami macica grobu.


Matki-Polki i Mali Powstańcy

Biedni są ci polscy mężczyźni. Od dzieciństwa poszturchiwani, popychani i strofowani przez kobiety, starają się zaspokoić ich ambicje, więc wzbudzają jeszcze większe politowanie. Wysłuchują zrzędzenia kobiet, zapładniają je i utrzymują, a one – pełne kompleksów niższości i poczucia winy – nie okazują im odrobiny szacunku. Wykorzystują ich, a jednocześnie oglądają się za cudzoziemcami. Potem dopada je poczucie winy, więc dosłownie paraliżują ich swoją nadopiekuńczością. W efekcie tracą do nich szacunek i koło się zamyka. Jedyny sposób na dowartościowanie się (i zdobycie wolności) dla Polaka, to zginąć w jakimś nieudanym, przegranym powstaniu. Nic dziwnego, że w naszej historii jest tyle desperackich aktów samobójczych.

* * *

wtorek, 25 maja 2010

Przestrzeń i rytuał

„Obrzęd, teatr, ceremoniał w dawnych kulturach”
pod red. Justyny Olko


Schemat rytualnej teatralizacji życia:

+) przestrzeń symboliczna nałożona na przestrzeń realną
+) określony symboliczny (cykliczny) czas
+) nałożenie różnych symbolicznych scenariuszy na przestrzeń (asceci, pielgrzymi, wtajemniczeni)
+) aktywność widzów, uczestników:
- oczyszczenie,
- przygotowanie / wtajemniczenie,
- zobaczenie / dostąpienie wizji (ukazanie misterium).

* * *

„Co 12 lata odbywają się uroczystości wielkiej kumbha meli. (...) Z racji położenia przy zlewisku najważniejszych rzek Indii, Prayag uchodzi za główne miejsce pielgrzymek (tirtharaj). (...) Zgodnie z wierzeniami [miejsce to] stanowi zlewisko (sangam) nie tylko dwóch rzek – Gangesu i Jamuny, ale również trzeciej – niewidocznej mitycznej Sarasvati. Miejsce i czas przekształca rzeczywistość w performans. Przestrzeń wypełniają ludzie, których można podzielić na co najmniej trzy specyficzne kategorie – ascetów, braminów (panda), którzy obsługują pielgrzymów, oraz samych pielgrzymów. (…) Każda z tych grup wypełnia przestrzeń na swój sposób, dzieląc ją według własnych kategorii i tworząc tym samym mapę świętej przestrzeni oznaczoną charakterystycznymi punktami orientacyjnymi. (...) Rytualne role pełnią także fryzjer, niezbędny w każdym ośrodku pielgrzymkowym, oraz aktorzy odgrywający dla pielgrzymów spektakle (lila) oparte na motywach mitologicznych. Obecnie są także turyści, policja, sklepikarze, właściciele łodzi, telewizja i dziennikarze”.

Dagnosław Demski "Przestrzeń rytualna i symbolika odnowy podczas święta święta kumbha mela w Allahabad"

* * *

„W tym wypadku różnica (między teatrem obrzędem) tkwi moim zdaniem w tym, w który punkcie całego procesu następuje oczyszczenie. W obrzędzie teatralnym oczyszczenie (katharsis) jest – jak wiemy z Arystotelesa- efektem końcowym oglądania widowiska, tym co dokonuje się w widzu w wyniku całego procesu, kiedy on właśnie doznaje oczyszczenia uczuć litości i trwogi, uprzednio wzbudzonych. Natomiast w wypadku obrzędów misteryjnych (…), rytuał oczyszczenia (katharmos) przeprowadzany był na samym wstępie: wtajemniczany najpierw musi zostać oczyszczony, aby następnie – w wyniku całego procesu – coś ujrzeć, dokonać wizji końcowej (epopteia, czyli zobaczenie, kontemplacja)”.
„…ponieważ był niewtajemniczony w misteria Izydy, zobaczył coś, co go tak przeraziło, że gdy wrócił do Titorei, zdążył tylko opowiedzieć, co widział i umarł. Zwidziały mu się upiory. Trzeba było być w odpowiedni sposób wtajemniczonym, aby w ogóle móc przeżyć wizję misteryjną”.
„(Jerzy Grotowski) odkrył wtedy, że chodzi o to, by w działaniu być biernym, ale czynnym w widzeniu. Przy czym „bierny” to – mówi Grotowski – chłonny, „czynny” natomiast to znaczy obecny”.
„Opieram się w tym stwierdzeniu na znanej frazie, której autorem miał być Arystoteles, że nie chodzi o to, żeby się czegoś w misteriach uczyć, lecz aby czegoś doznawać i być wprawionym w pewien stan. Doznawać czegoś czy też doświadczać pewnych emocji, to znaczy właśnie: być biernym – tak to można interpretować”.

Leszek Kolankiewicz: „O pewnych różnicach między obrzędami misteryjnymi i teatralnymi”

* * *

Symbioza


*
Prawo jazdy: nowy wymiar życia. Symbioza z maszyną.
Delikatnie naciśnij, zmień bieg, popuść, dodaj gazu. Nie za mocno, nie za szybko. Kręć, patrz, naciskaj.
Uczą nas obsługi maszyny, potem zasad życia z maszyną. Jednak to wszystko trzeba opanować intuicyjnie, uwewnętrznić, „wcielić” w życie. Zapamiętać cieleśnie, na poziomie organicznym. Uwierzyć w to. Czuję się jak na lekcjach religii, neofita w świecie zahipnotyzowanych prędkością.
Związek z maszyną jest niemal erotyczny. Gładkie, wahadłowe ruchy, dopasowanie, elastyczność, zmysłowa uważność.
Symbioza ciała i psychiki z mechanizmem. Ścisła odpowiedniość.
Natura to rozpad i zgnilizna, przypadkowość. Ideał to połączenie człowieka i maszyny.
Linia ciągła przerywana światło wolniej światło prędzej.
Pasy jezdni, mgnienie oka, zawieszenie uwagi.

* *
Mechaniczny sen.
Kabel prosto od mojej głowy do laptopa. Pobieram dane. Błękitne światło z routera. Skanuje źrenice.
Lubię bywać w McDonald’s. Czuje się tam, jak prawdziwa biochemiczna, miękka maszyna.
Do dziś żałuję, że nie udało mi się wymienić mojego obojczyka na tytanową rurkę. Jak w tym opowiadaniu Lema, mógłbym wymienić swoje organy na sztuczne implanty. Aż wreszcie stałbym się maszyną.
Doskonałe maszyny przemierzają swoje doskonałe drogi. Maszyny zapatrzone wewnątrz siebie, naoliwione, błyszczące owale, obłe krągłości, sprężyste, sztywne i jędrne. Ich erotyczne, gładkie ruchy.
A ponad nimi zmniejszająca się perspektywicznie szachownica dachów i okien. Parasole, samochody, jezdnia, wreszcie obłoki, nieokreślone, zmienne.

* * *

"Crash". Reż. D. Cronenberg

wtorek, 27 kwietnia 2010

Wymiana




Marcel Mauss, wymiana

Obowiązek wymiany: przedmioty krążą pomiędzy ludźmi, są jednak tylko pretekstem, symbolem ogólnej zasady – wzajemności, szacunku, związku, wymieszania się i łączenia. Obowiązek obdarowywania i odwdzięczania się podarunkiem za podarunek bierze się z przekonania o jedności energii przenikającej rzeczy i ludzi. Niepodzielna energia, która wypełnia przedmioty, musi być w ciągłym ruchu, obiegu. Jej cyrkulacja gwarantuje więź wspólnoty, a co za tym idzie, siłę i powodzenie.

Jak pisze Marcel Mauss: „Miesza się dusze w rzeczach, miesza się rzeczy w duszach. Miesza się żywoty – i właśnie w ten sposób z mieszane osoby i rzeczy wychodzą ze swoich sfer i mieszają się – i to jest właśnie umową i wymianą”.

Dary, transakcje, wymiany:
Nożyczki, aby odciąć się od przeszłości,
Nóż, aby oddzielić ciemność od światła. Stołek pewności, szorstka ściana, na niej cień.
Czarne pudełko, w którym mieścimy się my wszyscy. Wszystkie karty z talii, wszystkie kulki z gry.

* * *

poniedziałek, 8 lutego 2010

Notatki z frontu


"Władza deprawuje każdego" (zasłyszane).
Czy może być bardziej amoralna władza, niż władza dawania życia?

Znany mi świat pogrążył się w kobiecej agresji. Jak szybko zmienił się układ sił: jestem otoczony agresywnymi, narcystycznymi, apodyktycznymi, żądnymi władzy kobietami. Wszystkie zwalają na mnie swoje ciało i paplaninę: stosy rozgadanych, zapatrzonych w siebie ciał. Wszystkie zamieniają duchową potencjalność na zwierzęce istnienie, „pokazywanie się”. Wchłaniają w siebie wszystko, wszystko pokrywają śluzem swojej narracji.

Jestem wciąż poddany ich werbalnym i fizycznym inwazjom. Chcą mi zabrać moje symbole, moją artykulację, moją niepewność i nieokreśloność. Mój namysł, chwilę między wdechem a wydechem.

Uciekam w sen, w wieczne stawanie się, we „wszystko jeszcze przede mną”. Codzienna konspiracja. W maksymalnie wrogim, agresywnym środowisku odpływam jak najdalej myślami, albo ukrywam się w snach. Wymyślam fantastyczne światy, wymyślam przeszłość, alternatywną teraźniejszość – to, co nie może stać.

Na pewno nie oddam swojej niezależności i potencjalności za wszystkie przyjemności tego świata.

Mogę się zmienić, a i tak pozostanę sobą. Nie mogą tego pojąć, i to tak bardzo je drażni.

O, jakie to niepopularne.

W najgłębszym zakamarku swojego umysłu pozostawiam pustą przestrzeń. Nie jest okrągła, ma kształt rombu. Nie ma w niej nic ludzkiego: pragnień, emocji, oczekiwań, potrzeb, kompleksów, bólów, żalów, dokonań, satysfakcji. Są pojęcia na tyle abstrakcyjne, że nie mają nawet odniesień do tego świata. A więc tę przestrzeń wypełniają inne pomniejsze (choć równie nieskończone) przestrzenie. Najważniejszą jednak jest spacja – wolne miejsce, które pozwala przestawiać i układać punkty/pojęcia/przestrzenie w nieskończonych permutacjach. Przenikam je, niczym impuls elektryczny.

Nieujarzmiona wężowa siła: nie można jej pokonać, ponieważ nie istnieje. Staje się. Jak słowo.

O, jakie to niepopularne.


* * *

czwartek, 28 stycznia 2010

Mike Davis "Planeta slumsów"


Planeta paradoksów

Tak jak dawniej w komunałach, tak teraz grzęźniemy w paradoksach. Nasze życie miota się między biegunami o zmiennej wartości. Dobro może być nieuświadomionym złem, zło okazuje się w pewnych szczególnych okolicznościach dobrem, wszystkim rządzi PRZYSTOSOWANIE. Nawet nie płynność zasad czy form, ale elastyczność – istoty i tendencje dostosowują się do siebie, lgną i przylegają do siebie. Wykształcają się.
Doskonale widać to na przykładzie „Planety slumsów” Mike’a Davisa. Książka opisuje biedne, nielegalne dzielnice wielkich metropolii. Z szokujących przykładów i z przytłaczających statystyk wyłania się obraz gigantycznych, przeludnionych molochów, w których miliony ludzi żyje w nieludzkich warunkach. Tym dziwnym światem rządzą paradoksy.

Bogaci cierpią z powodu wiecznego niedosytu, a biedni z nadmiaru bogactw naturalnych, których nie potrafią wykorzystać. Wielkie miasta są biedne, bo „wieś” (jej utrzymanie) pochłania kapitał. W miastach nie ma pracy. W efekcie obserwuje się powrót pracy ręcznej, każde zajęcie dzielone między kilka osób, aby każdy mógł zarobić. Nędzarze są drobnymi przedsiębiorcami, którzy walczą z konkurencją, zamiast pomagać sobie nawzajem. Bogacze łączą się w zamknięte społeczności. Najgorsze klitki w slumsach są bardzo drogie, bo ceny ustala mafia. Wielkie miasta są nielegalne. Nikt naprawdę nie wie, co tam się dzieje. „Trzeci” świat, Ameryka Płd., Afryka i Azja, jest piękny tylko na pocztówkach i na zdjęciach turystów – w rzeczywistości jest brudny, zaniedbany, rozpolitykowany skorumpowany, wyniszczony wyzyskiem i fanatyzmem. Davis, jako przedstawiciel Nowej Lewicy, obarcza winą głównie Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wielkie korporacje, neoliberalny kapitalizm i organizacje przestępcze.

Jednak w dzisiejszych czasach nikt nie jest bez winy. Nie będzie zbawionych, kiedy w tych milionowych slumsach, miastach nędzy narodzi się nowy Zbawiciel – ekstremistyczny, fanatyczny terrorysta. A z nim nowa cywilizacja, nowy człowiek. Nowe, potworne piękno.


Mike Davis: "Planeta slumsów". Książka i Prasa, Warszawa 2009.

* * *

wtorek, 1 grudnia 2009

Momentalność


Niepodległość trójkątów. Każda osoba związana jest emocjonalnie z inną, prócz nas; nigdy nie posiadamy samych siebie na własność. Może właśnie ta momentalność związków, „wymienność” ludzi sprawia, że tak bardzo chcemy być niezależni?
Zwyczaje godowe homo sapiens stają się coraz bardziej agresywne. Może to efekt przeludnienia?


„Aspekty czasu momentalnego:

* zmiany informacyjne i komunikacyjne umożliwiające transmisję informacji i idei oraz jednoczesny dostęp do nich na całym globie;
* zmiany technologiczne i organizacyjne, które znoszą podział na dzień i noc, dni robocze i weekend, dom i miejsce pracy, wypoczynek i pracę;
* rosnąca jednorazowość produktów, miejsc i obrazów w „społeczeństwie wyrzucającym”;
* rosnąca zmienność i efemeryczność mód, produktów, procesów pracy, idei i obrazów;
* zwiększona „tymczasowość” produktów, miejsc pracy, zawodów, cech, wartości i związków osobistych;
* mnożenie się nowych produktów, powstawanie elastycznych form technologii i olbrzymich ilości śmieci, często przelewających się przez granice państw;
* rozpowszechnianie się form pracy krótkoterminowej, wzrost liczby zatrudnianych dorywczo, starających się przygotować sobie pewne „portfolio” umiejętności;
* „pakietowanie” odpoczynku, edukacji, szkoleń i pracy;
* nadzwyczajny wzrost dostępności produktów z różnych krajów, dzięki czemu można „konsumować” wiele stylów i mód bez potrzeby podróżowania do miejsc ich pochodzenia;
* wzrost wskaźnika rozwodów i innych przejawów rozpadu rodziny;
* słabnięcie z pokolenia na pokolenie poczucia zaufania, lojalności i obowiązku w rodzinach;
* poczucie, że „tempo życia” na świecie jest za szybkie i sprzeczne z innymi aspektami ludzkiego doświadczenia;
* rosnąca zmienność preferencji politycznych.”

John Urry "Socjologia mobilności". PWN Warszawa 2009

* * *